Śmiesznotki na Dzień Nauczyciela i co pranie ma z tym wspólnego

Na Dzień Nauczyciela by Kornelia Orwat

Nigdy nie obchodzę Dnia Nauczyciela.

No bo w końcu jestem dla swoich dzieci mamą, a nie nauczycielką. Ale jednak… uczę ich przecież tego i owego. Tyle że oni o tym nie za bardzo wiedzą… albo nie pamiętają.

Taka dola mamy-nauczycielki.

Ale dziś, z okazji Dnia Nauczyciela, który jest jutro, przedstawiam Wam, mamusiom w edukacji domowej, ale i innym mamusiom albo i nie mamusiom (no dobrze – wszystkim Drogim Czytelnikom), nie więc przedstawiam Wam garść anegdot. Śmiesznotek z życia wziętych. Z naszego życia.

***

Po prostu

Trzyletnia Patrycja mówi:
– Tato, ty mówisz do mnie „żabko”, mama mówi „myszko”, a ja jestem po prostu Patrycja!

Poznajemy naszych sąsiadów

Czteroletnia Patrycja o Bogdanie, naszym sąsiedzie:
– Aaa, to ten pan, który mieszka z Tofikiem! (Tofik to piesek rasy york).

Zero waste à la Patrycja:

– Mamo, pójdziemy do McDonalda?
– Nieeeee.
– Dlaczego?
– Bo tam dają za dużo śmieci z jedzeniem.
– Ale przecież wyrzucisz to do kosza u nich, a nie w domu!

Rysowanie

Patrycja, gdy miała trzy latka, po przyjeździe do babci oburzona wykrzyknęła:
– Jak to?! Wszyscy wiedzą jak ja lubię rysować, a nikt nie kupił papieru do rysowania?!

Teraz Patrycja o swoim rysowaniu powiedziała babci:
– Sergiusz rysuje artystycznie, a ja – ładnie!

Pięcioletnia filozofka Patrycja

Słuchamy radia w samochodzie, w pewnym momencie leci piosenka Mieczysława Fogga. Wykrzykuję:
– O, jaka stara piosenka!
– Mamo, dlaczego to jest tak dziwnie, że świat dawniej był starszy, a teraz jest młodszy, a ludzie odwrotnie?
– ????
– No bo kiedyś świat był starszy, a teraz jest młodszy, ale na przykład babcia była kiedyś młodsza, a teraz jest starsza…

Wdzięczna wnusia

Mówię do Patrycji:
– Zadzwonimy do babci i porozmawiasz z nią.
– Nieeee, przecież niedawno u niej byłam. (3 tygodnie temu)
– Ale babcia tęskni za Tobą.
– …
– I tak się tobą opiekowała, jak u niej byłaś, i gotowała ci takie dobre smakołyki….
– Tak!!! Parówki!!!!!

Nie ma nic za darmo

Sergiusz idealnie posprzątał pokój dzieci. Nie wierzę własnym oczom.
– Sergiusz, co się stało? Co ci tata obiecał?
– Nic. Po prostu mi kazał.
Na to Patrycja:
– Sergiusz, poproś tatę, żeby dał ci za to czekoladkę!

Matka też człowiek

Jestem chora, ledwo mówię przez zachrypnięte gardło i mam ochotę się położyć. Jednak ogarniam kuchnię. Sergiusz:
– Mamo, ty lepiej zadbaj najpierw o siebie, a potem o kuchnię! (I obiecał że załaduje zmywarkę. I załadował!)

Ach ta mama!

Sześcioletnia Patrycja jest u babci i opowiada mi przez telefon:
– Mamo, a ja przeczytałam wszystkie książki, które wypożyczył Cyryl: „Magiczne Drzewo”, części „Czerwone krzesło” i „Olbrzym”!
– I ty to wszystko rozumiesz?
– Mamoooo, proszę cię!

Obiadowy barterek

Patrycja z Cyrylem rozmawiają przy obiedzie (paluszki rybne):
– Cyryl, ty mi oddaj panierkę, a ja ci oddam rybę, dobra?

Dowcipna mama

– Mamo, a co to są tartaletki?
– To są takie małe tarty, tak jak tabletki, to takie małe tablety.
(Tak naprawdę dowcip o tabletach wymyślił tata, mama tylko powtórzyła).

Sztuka dawania prezentów

Cyryl z Patrycją są na feriach zimowych u babci. Rozmawiam z Cyrylem przez telefon i mówię, że jutro jest Dzień Babci.
– Zróbcie babci laurkę. I jakąś niespodziankę, na przykład przygotujcie śniadanie.

Cyryl na to:
– Ale mamo, jak ja wstaję o dziesiątej, to nie mogę zrobić śniadania, bo babcia wstaje wcześniej i robi.

Ja:
– No to może posprzątajcie po śniadaniu, albo pomóżcie nakryć do stołu przy obiedzie, albo w ogóle pomóżcie babci w czymś bez proszenia. Chodzi o to, żeby zrobić niespodziankę, żeby zrobić coś bez przypominania.

Cyryl:
– O! Już wiem! Umyjemy zęby bez przypominania!

Ambicja i skromość

Patrycja chętnie gra na skrzypcach „Allegro” Sinichi Suzukiego, które w książce metody Suzuki jest o kilka utworów do przodu w stosunku do utworów, które już „przerobiła” (tutaj trzeba grać wszystkie utwory po kolei, nie można nic przeskoczyć), po czym usprawiedliwia się:
– Ja jeszcze tego nie gram!

Delikatna aluzja

Sergiusz szykuje się na egzamin z historii. Przekonuję go, żeby ubrał się stosownie, czyli nie w spodnie od dresu i zwykłą kraciastą koszulę, tylko gładką. Muszę użyć przekonujących argumentów, więc tłumaczę, że za eleganckie ubranie już na wejściu „dostaje się punkty”, że pierwsze wrażenie, że szacunek do nauczyciela i tak dalej.

Argument o koszuli nie trafia, ale na szczęście spodnie się znalazły. Czarne sztruksy, w których tkwi czerwony pasek.
Sergiusz uśmiecha się i mówi:
– A ten pasek to będzie taka delikatna aluzja do czerwonego paska na świadectwie!

Zdziczałe dziecko

Mówię do Sergiusza, że musi z nami jechać na żagle, bo zdziczeje. A on na to uśmiecha się (znów!) i mówi:
– Więc tak: wracacie z żagli do domu, pukacie – cisza. Powoli otwieracie skrzypiące drzwi, wchodzicie… nikogo nie ma. Postępujecie kilka kroków dalej, i nagle… zza szafy wyskakuje kudłata bestia!

Cyryl dowcipy pisze, a raczej opowiada (swoje własne)

– Co zrobić jak zobaczy się potwora?
– Krzyknąć i się obudzić.

– Co ma piernik do wiatraka?
– Nie wiem.
– Haha! Ja też nie wiem!

– Ile lat żyje stolarz? – Sto lat.
– A ile piekarz? – Wiek aż!
– A ile szewc? – Szyje wiecznie!

Z cyklu „Bo zupa była za… gorąca”

Sergiusz przy jedzeniu (z pretensją w głosie):
– Mamo! Czemu ostatnio gotujesz wszystko takie gorące?!

Oj, nie ma sprawiedliwości na tym świecie

Cyryl:
– To niesprawiedliwe! Patka może grać codziennie na komputerze, a ja nie! W dodatku ona może sobie pić mleko!

Jajko bardziej obowiązkowe od kury

– Cyrylku, wyjdź na podwórko!
– Ale mamo, ja muszę teraz poćwiczyć na akordeonie!

– Sergiusz, weź poodkurzaj!
– Ale mamo, ja teraz będę się uczył geografii.

Kto tu kogo wychowuje?

Sergiusz nie chce iść na basen, my (rodzice) chcemy, żeby poszedł. Mówiąc szczerze – nie ma opcji, żeby nie poszedł. Więc mu mówię, że nie ma opcji i tak dalej. Więc on wciąż i wciąż oponuje, w końcu mięknie i idzie.

W drodze mówi zrezygnowany:
– Ech, nie wiem, czy dobrze zrobiłem, że zgodziłem się iść, bo w ten sposób Wy się nauczycie, że jak dostatecznie długo będziecie prosić, to się zgodzę.

Starszy brat to mądry brat

– Wychodzenie na podwórko to nie jest zło konieczne. To dobro konieczne. – mówi Sergiusz do Cyryla.

– Pamiętaj Cyryl, jeśli nóż nie wygląda jak orkowy oręż, nie nadaje się do krojenia wędliny! – mówi Sergiusz do Cyryla, po tym jak ten drugi ukroił sobie słuszny kawał polędwicy wyglądający jak wyszarpany piłą.

Radosne akronimotwórstwo dzieci

OKNO: Otwór Konstrukcyjny Napowietrzająco-Obserwacyjny
DRZWI: Drewniano-Rzeźbione Wrota Interpomieszczeniowe
LAMPA: Luminescencyjny Abażurowo Mebel Podtrzymujący Atmosferę
SMOK: Straszliwe Monstrum Objadające Królestwa
TĘCZA: Tandetno-Ę-Ckliwe Zjawisko Atmosferyczne
PODŁOGA: Powierzchnia Obłożona Deskami Ładnie Ozdobiona Grawerowaniem Afantazyjnym

wersja mamy czyli moja:
PODŁOGA: Powierzchnia Obłożona Deskami Ładnie Ozdobiona Gratami Apotrzebnymi

Jak jest po angielsku podręcznik? – undertowel lub underhander

Co to jest ekscentryk? – byłośrodkowicz

„Oczka Bambi”, czyli pochlebstwa czynią cuda (jeśli chodzi o omijanie zakazów)

Sergiusz:
– Mamo, czy mogę poczytać przy jedzeniu? Bo to jest takie dobre, że aż żal nie czytać przy tym!

Kto tu kogo uczy organizacji czasu?

– Bo zanim się zbierzemy, spakujemy, przygotujemy, nakrzyczymy na siebie… – Patrycja, przed wyjściem na zajęcia, argumentując, dlaczego mamy się „zebrać” wcześniej niż zwykle.

Żelazna logika

– A! Specjalnie tak obcięłaś rogi, żeby było ładnie! – podziwiam laurkę, którą dostałam od Patrycji.
– No mamo! Jak mogłam to zrobić nie specjalnie?

Językowy miszmasz czyli ponglisz Sergiusza

Siłeś (si, nie „ś”) jak gołnoł z hufa?

Językowe wygibasy

Tak czy siak? A może ptak czy ślimak?

Zdjęcie prania

Zrobiliśmy listę rzeczy do zrobienia na dany dzień, Sergiuszowi przypadł punkt pt.: „zdjęcie prania”.
Po chwili przychodzi z aparatem, którym zrobił… zdjęcie prania!

***

No właśnie. Zdjęcie którym zilustrowałam ten wpis to nie jest TO zdjęcie. Ale podobne do naszego. To pranie.

Jeśli chcecie sobie przypomnieć, albo nie znacie naszych wcześniejszych śmiesznotek, zapraszam tutu na wcześniejsze zabawne powiedzonka Sergiusza. I jeszcze tutaj, o – powiedzonka Cyryla! A tutaj – malutkiej Patrycji.

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża i mama trójki: absolwenta liceum (pracującego jako grafik 3D), licealisty i ósmoklasistki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze. Jestem też autorką jednego z pierwszych w Polsce blogów na temat idei zero waste (www.odsmiecownia.pl) i dwóch książek o edukacji domowej: „Droga w nieznane? Edukacja domowa dla początkujących” i „Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji”.

2 komentarze

  1. W naszym przypadku ta data ma jeszcze inny wymiar, ponieważ 14 października obchodzimy… rocznicę ślubu. Bywam więc tego dnia i żoną, i mamą, i nauczycielką, i uczennicą (Wojtek jest lepszy ode mnie z angielskiego).
    Bardzo podobają mi się śmieszne drobiazgi, uwielbiam takie zabawy słowem.
    Poza tym wpisem przeczytałam jeszcze kilka innych (o zero waste również) i jestem pod wrażeniem. Dużo konkretnych i praktycznych informacji. Podoba mi się podział na: edukacja domowa i edukacja domowa dla początkujących, który bardzo porządkuje materiał. Dla nas to niby oczywiste, że inaczej rozmawiają między sobą osoby siedzące w temacie, a inaczej, gdy kogoś dopiero wtajemniczamy, ale gdy ktoś nie wie jeszcze nic o edukacji domowej i zajrzy tu – to od razu wie od czego zacząć.
    Na pewno będę tu często zaglądać, a na razie pozdrawiam serdecznie

    1. Witaj Magdo! Miło widzieć nową czytelniczkę! I cieszę się, że Ci się podoba. A z okazji Waszej rocznicy ślubu życzę Wam wszystkiego, wszystkiego najlepszego!
      Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *