Dlaczego korekta?
W kwietniu 2021 roku wzięłam udział w Akademii Korekty Tekstu Ewy Popielarz, wyobrażałam sobie bowiem, że zostanę… korektorką. Wciąż nie tracę nadziei, że tak się w przyszłości stanie, choć muszę przyznać, że udział w Akademii był dla mnie jak kubeł zimnej wody na rozgrzany łeb.
Kubłem zimnej wody stała się nie tylko świadomość, jak wiele muszę się nauczyć, by zostać korektorką, ale też przyznanie się przed samą sobą, że… no cóż, moje świetne, dopracowane do bólu, wypocone w pocie (nomen omen) czoła teksty wymagają korekty!
Przy tym jedną z istotniejszych rzeczy, jakich nauczyłam się w Akademii, było to, że w tym zawodzie najważniejsza jest (cóż za niespodzianka!) praktyka i jeszcze raz praktyka. Co za tym idzie – skorzystałam z okazji i zaprosiłam do praktykowania umiejętności korektorskich kilka sympatycznych dziewczyn poznanych w Akademii. Do praktykowania na moich blogowych tekstach, a jakże!
Kto robi korektę moich tekstów?
Dlatego – tadam! przedstawiam wam:
- Monikę Ryś-Chmielowiec, która zrobiła korektę tekstu o głupich rzeczach, na które pozwalamy dzieciom;
- Ewelinę Plewę, która poprawiła mój pierwszy artykuł na blogu Odśmiecownia;
- Joannę Mikołajczak, która skorygowała moje gdybanie i rozpamiętywanie, i nie jest to jej ostatnia korekta na tych łamach;
- Basię Sadowską, która pięknie pododawała i pousuwała przecinki, a nawet dodała jeden średnik (są tacy, którzy tęsknią za średnikami, serio!) w felietonie o planszówkach.
Dziewczyny – dziękuję bardzo!