„W czasie deszczu dzieci się nudzą…” – śpiewał Kabaret Starszych Panów. A ja nudziłam się w czasie choroby i napisałam taki oto żartobliwy, niewinny felietonik.
***
Kobieta z klasą versus poczytny bloger.
Podobno kobieta z klasą powinna być tajemnicza. Podobno dobry bloger powinien być szczery do bólu.
Kobieta z klasą powinna mieć dobre maniery, przestrzegać konwenansów i nikogo nie obrażać. Dobry bloger powinien mieć w nosie konwenansy i poprawność polityczną. Szczerość, dosadność, ostry język i subiektywne, nieskażone politpoprawnością opinie zawsze były atutami dobrego felietonisty.
No dobrze, no to jak ja mam teraz pogodzić to z byciem kobietą z klasą?
Słucham? Mówicie, że niedosłyszeliście ostatnich słów? Kobietą z klasą, mówię! Tak! Jestem nią! Bo dlaczegoż by nie?
Co z tego, że czasem chodzę w piżamie do południa, a nawet do popołudnia? Noszę ją z klasą.
Co z tego, że czasem chodzę nieuczesana, a zawsze – bez makijażu? Mój urok kryje się w tym, co niewidoczne gołym okiem.
Co z tego, że czasem używam niecenzuralnych słów? Wypowiadam je z wdziękiem.
Co z tego, że czasem w połowie wypowiedzi rozmówcy „odlatuję” i nie wiem, o czym mówi? Nie świadczy to o moim braku zainteresowania czy szacunku dla rozmówcy, tylko jest wyrazem mojej bujnej wyobraźni, która sprawia, że błądzę w obłokach, ale też dzięki niej mam to coś. Tę klasę, no.
Widzicie sami: jestem kobietą z klasą.
Dobrze, ustaliliśmy to sobie, więc teraz możemy przejść do tego, czy jestem dobrym blogerem. Albo nawet blogerką. I jeśli nie, to co mam zrobić, do cho…., żeby nim być, skoro nie umiem zdobyć się na używanie na blogu pie…….. brzydkich słów, ani wprost pisać tego, co naprawdę myślę o wielu sprawach, bo obawiam się, że skończyłoby się to dla mnie nie najlepiej, a nawet gorzej. Pamiętacie? Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Złoto to towar luksusowy, także (a może zwłaszcza) w mediach. Tam, gdzie lepiej byłoby nic nie mówić, leją się potoki słów. Bezużytecznych, szkodliwych, wścibskich, odzierających tabu z tajemniczości, a ludzi z prywatności.
Racja, sama jestem sobie winna, że przeglądam informacje na różnych onetach, undernetach, interiach, exteriach. Przeglądam i nie mogę nadziwić się, ile jest w nich sensacji przebranych za informacje oraz głupot przebranych za ciekawostki. Biję się w piersi, że daję się zwodzić nagłówkom typu: „Sześciotygodniowe niemowlę niemal zagłodzone na śmierć przez matkę. Bemowo.”
Nie. Takich rzeczy kobieta z klasą nie czytuje. Kobieta z klasą czytuje książki, a nie brukowe portale internetowe, które udają informacyjne.
– Hahaha! – zaśmiała się Katarzyna Bonda. – Błehehe! – dołączył do niej Stephen King.
Wiecie, dlaczego się tak śmieją? Bo są autorami powieści kryminalnych i horrorów, a wspaniałym żródłem inspiracji dla takich autorów są właśnie brukowe portale informacyjne, które udają internetowe, czy jakoś tak.
A czy dobry bloger nie jest jak autor powieści kryminalnej lub horroru? Czy nie powinien trzymać czytelnika w napięciu, serwować mu mocne wrażenia, bezkompromisowe opinie, cięte riposty i zabawne puenty? Czy nie powinien częstować sensacją, odzierać samego siebie z tajemniczości, a swoją rodzinę – z prywatności?
Pozwólcie zatem, że nad kwestią, czy dobry bloger może być kobietą z klasą lub czy kobieta z klasą może być dobrym blogerem nie będę się dłużej rozwodzić.
Pozostańmy przy faktach. Jestem kobietą z klasą, czy tego chcecie, czy nie. Jestem też niezłą blogerką, czy tego chcecie, czy nie. Zapewne jestem też nieskromna, ale wierzcie mi – kobieta z klasą nie ma nic wspólnego z nieśmiałą i zakompleksioną nastolatką.
Tak czy inaczej, jedno jest pewne. Dobra kobieta może być blogerem z klasą.
„Jestem zarozumiała, ale mam powody!” 😉
O!
<3 <3