Czy TO mi się jeszcze przyda?

Czy to mi się jeszcze przyda? by Kornelia Orwat

O tak, z pewnością! I to też, i tamto, i jeszcze to. Przyda mi się. Na pewno kiedyś mi się jeszcze przyda. Kiedyś to wykorzystam do czegoś.

Tak. Kiedyś. Do Czegoś.

A może spróbujmy inaczej?

1. Czy TO spełnia swoją funkcję?
2. Czy używam TEGO regularnie?
3. Czy TO nie jest kolejny egzemplarz?
4. Czy TO nie zagraża zdrowiu mojej rodziny?
5. Czy nie trzymam TEGO z poczucia winy?
6. Czy mam TO, bo „każdy to ma”?
7. Czy TA RZECZ zasługuje na to, żebym poświęcała czas na jej czyszczenie i odkurzanie?
8. Czy mogę inaczej wykorzystać miejsce, które zajmuje TA RZECZ?
9. Czy mogę użyć TEGO ponownie? (Czy nie jest to jednorazówka?)

Parafraza pytań z książki Bei Johnson pt.: Pokochaj swój dom. Zero Waste Home, czyli jak pozbyć się śmieci, a w zamian odzyskać szczęście, pieniądze i czas.

Powyższe pytania zadawałam sobie, oddając się swojemu ulubionemu, jak twierdzi mój mąż, zajęciu, czyli odgracaniu.

Które nie ma końca, oczywiście. I które regularnie robię w wakacje. I które polega na tym, że chodzę po domu, wywalam rzeczy z szaf i płaczę… dumam nad nimi, dlaczego jest tego wciąż tak dużo!

Prawdę mówiąc, nie jest tego już tak dużo, bo po remoncie w poprzednie wakacje odgraciliśmy się naprawdę dość ładnie, ale kiedy ostatnio wyjęłam coś z jednej – tak zwanej „przydasiowej” – szafki, a potem nie mogłam tego włożyć z powrotem, to się nieco wkurzyłam.

No i znów lecę z tym koksem. Odgracam.

Nastawiłam się psychicznie minimalistycznie, czytając na Legimi Sztukę prostoty Dominique Loreau i nie mogąc się nadziwić, dlaczego ta sztuka polega według jej autorki jednocześnie na wyrzucaniu „chemii” z domu i na organizowaniu sobie seansów manikiuru z lakierowaniem paznokci włącznie. Poza tym nie mogę specjalnie narzekać, bo Dominique Loreau to mądra kobieta i zapisała w książce sporo wartych uwagi przemyśleń, a jeden z jej patentów na upraszczanie życia od razu zastosowałam. Oto on:

Kuferek na kosmetyki.

Tak! Kuferek! W pierwszej chwili nie mogłam zrozumieć, o co z tym kuferkiem chodzi, ale potem dotarło do mnie, że chodzi o… kosmetyczkę. Chodzi o to, żeby wszystkie kosmetyki, jakich używamy, trzymać w niej na stałe, a nie tylko wtedy, kiedy wyjeżdżamy w podróż. I dla mnie, w okresie wakacyjnym, kiedy wyjeżdżam tak często, to było jak powiedzenie mi: „Spoko, mała, nie musisz ciągle pakować i rozpakowywać tej kosmetyczki! Przecież ona może być twoją szafką na kosmetyki!”

I to jest fajne, bo po pierwsze, mam wszystkie swoje kosmetyki w jednym miejscu, zamiast trochę w łazience, trochę w sypialni, trochę w przedpokoju, a trochę nie wiadomo gdzie. A po drugie, mam tych kosmetyków NIE ZA DUŻO! Bo się nie zmieści.

Proste, prawda? I o to chodzi. Moja kosmetyczka jest zawsze gotowa do wyjścia, a ja oszczędzam czas na szukanie, zastanawianie się, co zabrać, na pakowanie i rozpakowywanie.

Ale wracając do mojego odgracania i nastawiania się psychicznie minimalistycznie.

Otóż idąc za ciosem, chwyciłam książkę Bei Johnson, Zero Waste Home (przetłumaczona jako Pokochaj swój dom. Zero Waste Home, czyli jak pozbyć się śmieci, a w zamian odzykać szczęście, pieniądze i czas) i wypisałam sobie pytania pomocne przy odgracaniu.

Tak, to właśnie te pytania, które przytoczyłam na początku tego tekstu.

A ponieważ postanowiłam wziąć się do rzeczy porządnie, uczciwie, to nauczyłam się na pamięć dwóch pierwszych pytań i powtarzałam je sobie przy sprzątaniu. „Czy ta rzecz spełnia swoją funkcję? Czy używam tego regularnie?” i tak w kółko.

No i co? No i guzik.

„Czy używam tego regularnie?”
„Nie! Oczywiście że nie! Ale TO się jeszcze przyda! Może dzieci będą to nosić/czytać/używać! A te dwadzieścia zamykanych na zamek toreb z Ikei przyda się, jak będziemy znów robić remont! No a ten worek kolorowych motków bawełnianej włóczki? Przecież go nie wyrzucę! Wydziergam z nich koc!”

„Hahahaha! Wydziergasz, powiadasz?! Hahahaha! Ciekawe, kiedy?”
„Jak to, kiedy? Jak już skończę odgracać i będę mieć dom, który się szybko sprząta!”

Tak to leciało. Tak sobie rozmawiałam sama ze sobą.

Podsumowując, żeby nie przedłużać: uważam, że Bea Johnson (mam nadzieję, że się nie obrazi za ten żarcik) zapomniała o ważnym pytaniu:

„Czy TO mi się jeszcze przyda?”

No bo tak. Kule, które oddałam w zeszłym roku, by się przydały.
Wspomniana książka Bei Johnson, której nie oddałam (a przecież mogłam, bo nie używałam jej regularnie) – właśnie mi się przydaje. Tak, że ten.


PS Jeszcze jedno pytanie jest ważne: Czy TO daje mi radość? (copyright Marie Kondo, oczywiście)

PS2 Jeśli chodzi o Dominique Loreau, to kiedyś pisałam o niej w kontekście sprzątania.

PS3 Szukając książek o prostocie, natknęłam się na Legimi na ciekawą i wartościową pozycję w duchu chrześcijańskim: Sztuka zachowywania umiaru (Anselm osb Grün, wydawnictwo Święty Wojciech). Polecam. Nie jest o sprzątaniu. W każdym razie nie o sprzątaniu domu.


Zdjęcie jest moje. Zakładka do książki też moja, zrobiona z pudełek po chusteczkach i kordonka. Tutaj mam zdjęcie z Instagrama, na którym chwaliłam się, że robię takie zakładki. (Rzadko bywam ostatnio na Insta, ale przyznam, że miło pooglądać stare zdjęcia!)


Komentarze nadal (od wpisu na temat social mediów, z 30 maja 2022 roku), są wyłączone. Jeśli chcesz, możesz do mnie napisać na adres kontakt@korneliaorwat.pl

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża i mama trójki nastolatków: absolwenta liceum, licealisty i siódmoklasistki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię pisać (nie tylko bloga), spacerować, robić na drutach i szydełkować. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze. Jestem autorką dwóch książek o edukacji domowej: „Droga w nieznane? Edukacja domowa dla początkujących” i „Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji”.

2 komentarze

Możliwość komentowania została wyłączona.