Dlaczego nie powinnaś przejmować się opiniami innych?

Dlaczego nie powinnaś przejmować się opiniami innych by Kornelia Orwat

Byłam niedawno na filmie „Thor. Miłość i grom”. Potem przeczytałam recenzje: i krytyków filmowych*, i fanów.

Oj, sypią się na biednego (nie dość, że i tak nie ma w swym nieśmiertelnym życiu lekko, to jeszcze i to!) Thora gromy, oj sypią. No i co? I nic.

Nad filmem pracowały tłumy ludzi, kosztował straszliwe pieniądze, zarobi też straszliwe pieniądze i… nie jest idealny. Jest po prostu wystarczająco dobry. Niektórym podoba się bardziej, innym mniej. Jedni są zachwyceni, inni – zdegustowani. Można znaleźć w nim sceny znakomite, ale i słabe. I co? I znów: nic.

Zarobi kasę? Zarobi! A że jest krytykowany? No pewnie – jeszcze jak! I cóż z tego?

Czy jego twórcy płaczą z tego powodu w poduszki? Nie. Czy myślą o tym, żeby zrezygnować z robienia filmów? Nie. Czy rozważają przebranżowienie i zatrudnienie się na kasie w Biedronce, skoro ich film się nie spodobał? Nie, nie i jeszcze raz nie.

A teraz pomyśl, powiedziałam do siebie: Ile razy płakałaś w poduszkę, bo ktoś skrytykował coś, co robisz czy zrobiłaś? Ile razy myślałaś o tym, żeby zrezygnować z robienia tego czegoś, bo się komuś nie spodobało? A ile razy myślałaś, żeby się w ogóle wypisać z tego wszystkiego, rzucić w diabły i iść zamiatać ulice albo grabić liście w parku?

(I tak – dotyczy to też edukacji domowej, i tego, że komuś nie podoba się fakt, że nie posyłasz dzieci do placówek!)

To teraz pomyśl – mówię do siebie – o tych wszystkich artystach, twórcach, którzy tworzą, działają mimo świadomości, że nie wszystkim się spodoba. Bo wiedzą przecież, że – wiem, to truizm, ale odgrzewam – jeszcze się taki nie urodził, żeby wszystkim dogodził!

Żebyś nie wiem jak się starała, na głowie stawała, to zawsze znajdzie się ktoś, kto ma inne zdanie, poglądy, inną wizję czy pomysł, inny gust, inne upodobania…

Nie da się robić, zrobić, stworzyć czegoś, co spodoba się wszystkim! Znacie to powiedzonko, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego?

Podobnie jest z twórczością, ze sztuką, z ideami, poglądami, stylem życia, naszymi działaniami, decyzjami: Coś, co jest dla wszystkich (dobre, odpowiednie, ładne, potrzebne, i tak dalej), jest dla nikogo. Dla nikogo szczególnie. Dla nikogo szczególnie dobre. Jest takie sobie. Letnie, średnie, przeciętne.

Nijakie. Więc pytam siebie: Chcesz być nijaka? Tworzyć, robić rzeczy nijakie? Żyć nijak?

Chcesz podobać się wszystkim? Czy może tylko tym, którzy są dla ciebie ważni?

Chcesz, by twój sposób życia, twój styl bycia, twoje działania (w tym – sposób i styl wychowywania i edukacji dzieci, jeśli popatrzymy na to w kontekście edukacji domowej), by to wszystko podobało się wszystkim?

Nie da się. Zresztą, nie chcesz tego – mówię sobie.

Tobie też to mówię.

Rób swoje. Działaj. Doskonałość przyjdzie z czasem. Albo i nie. Bo cóż to jest doskonałość?


* Szczególnie polecam recenzję Bartosza Czartoryskiego


Komentarze nadal (od wpisu na temat social mediów, z 30 maja 2022 roku), są wyłączone. Jeśli chcesz, możesz do mnie napisać na adres kontakt@korneliaorwat.pl

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża i mama trójki nastolatków: absolwenta liceum, licealisty i siódmoklasistki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię pisać (nie tylko bloga), spacerować, robić na drutach i szydełkować. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze. Jestem autorką dwóch książek o edukacji domowej: „Droga w nieznane? Edukacja domowa dla początkujących” i „Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji”.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *