Planszówki, ach, planszówki!

Planszówki ach planszówki by Kornelia Orwat

Ach, gdyby tak móc bawić się ucząc, a uczyć bawiąc!

Ach, gdyby tak nauka mogła być zabawą (a wszak o to nam chodzi w edukacji domowej!), gdyby całe życie mogło być zabawą! No nie… zagalopowaliśmy się nieco. Życie to poważna sprawa. Życie to nie bajka, życie jest trudne i męczące. Ale może właśnie dlatego należy je sobie umilać? Na przykład – graniem w planszówki?

Powiem szczerze, że wychodząc za mąż, nie miałam bladego pojęcia, w co się pakuję. I nie chodzi mi o żadne małżeńskie stereotypy. Chodzi mi o… granie. Chodzi o to, że (rety, gdzie ja miałam oczy?!) wychodząc za mąż, nie wiedziałam, że mój wybranek jest miłośnikiem gier wszelakich! Cóż, możliwe, że on sam o tym nie wiedział, bo w czasach naszej młodości z gier dostępne były szachy, warcaby i (uwaga! teraz zawieje bogatym i kolorowym Zachodem) Eurobiznes! My z siostrą miałyśmy jeszcze kieszonkową wersję gry Mastermind. Mąż zaś wspomina, że grywał z kuzynami w Magię i mieczGwiezdnego kupca, i to było COŚ!

No więc było to tak: pobraliśmy się, zaczęły rodzić się nam dzieci, jedno, drugie, trzecie, a gdzieś tak przy drugim zaczęły nam się też rodzić planszówki. To znaczy – zaczęły nam się w domu pojawiać planszówki.

No więc było to tak: pobraliśmy się, zaczęły rodzić się nam dzieci, jedno, drugie, trzecie, a gdzieś tak przy drugim zaczęły nam się też rodzić planszówki. To znaczy – zaczęły nam się w domu pojawiać planszówki.

Nie pamiętam, co było pierwsze – Carcassonne czy Osadnicy z Catanu, ale potem już poszło. Wsiąść do pociągu, Galaxy Trucker (teraz występuje pod nazwą Ciężarówką przez galaktykę), Memoir ’44, Agricola, Puerto Rico, Smallworld

A zatem spis. Spis gier czas zacząć.

No dobrze, wymienię Wam wszystkie, jak leci, w kolejności takiej, w jakiej je widzę na naszym regale.

Domek, Epoka kamienia, 7 cudów świata, Pojedynek czyli dwuosobowa wersja 7 cudów świata, Dominion, Cyclades, Steam, K2, Concordia, Navegador, Kawerna, Terra Mystica, Uczta dla Odyna, Shogun, Great Western Trail, Cywilizacja – poprzez wieki, Robinson Crusoe, Brass, Neuroshima Hex, Boże igrzysko, Zimna wojna, Poszukiwacze skarbów, Blood Rage, Star Wars: Rebelia, Dixit, Aeons End, Fauna, Terraformacja Marsa, Kakao, Śpiące królewny, Munchkin, Drako, Małe epickie królestwa, Świat Dysku – Ankh-Morpork, Tinners’ Trail, Proch i stal, Pędzące żółwie, Tezeusz, Zielony Piotruś (klasyczna karcianka Piotruś), Zielone domino (domino); karcianki: Fasolki, Zbuduj swoje miasto, Ewolucja, O mój zboże!, Na radarze, Sabotażysta, Pan tu nie stał! Cinkciarz, Bankrut, Poprzez wieki, Uno, Ubongo, Cortex (zbiór łamigłówek), Dobble.

Pewnie jesteście ciekawi, które z tych gier polecam?

To trudne pytanie, bo jak wiadomo, każdy lubi co innego, i tak jak jeden woli pizzę, a drugi sushi, tak jeden będzie wolał Dobble, a drugi – Brassa. Jeśli lubicie Brassa, a nie znosicie sushi, to nic nie szkodzi, bo ja na przykład lubię i sushi, i pizzę, a takiego dajmy na to Brassa – nie lubię wcale.

Wracając do tego, co polecam. Polecę subiektywnie: to, co sama lubię. Obawiam się, że zasięgnięcie języka u moich trzech mężczyzn skończyć by się mogło przepaleniem bezpieczników w mojej głowie i raczej nie wyszłoby na dobre temu felietonikowi (Żebyście widzieli, co się działo przed chwilą, gdy próbowałam zasięgnąć u nich języka w sprawie pisowni nazw planszówek!*).

Dość tych dygresji. Co polecam?

Poniższe akapity zawierają linki partnerskie Ceneo w postaci tzw. rotatorów. Zawierają też linki do bloga mojej koleżanki Buby z Bajdocji, która zrecenzowała niektóre z polecanych przeze mnie gier. Jeśli chcecie polecić jakieś dobre blogowe czy YouTubowe polskojęzyczne recenzje gier, o których tu mowa, podeślijcie adresy do podlinkowania – zapraszam!

(Dopisek z 15.02.2021) Dla porządku nadmienię, że wszystkie gry mają w instrukcji (i na opakowaniu) podany zakres wiekowy graczy, dla których są przeznaczone. Kiedy więc polecam jakąś grę dla dzieci od lat siedmiu, to oznacza, że z naszego doświadczenia i praktyki wynika, że siedmiolatki dają sobie z daną grą radę. Oczywiście nie wszystkie, oczywiście nie same, lecz z pomocą starszych: rodzeństwa, rodziców. To, czy sobie poradzą czy nie, zależy też od ich oswojenia z grami w ogóle, i jeśli zaczynacie przygodę z planszówkami od zera, zachęcam, byście wszyscy zaczęli od gier dla najmłodszych! Prawda jest bowiem taka, że nawet gra polecana przez producenta dla graczy od dwunastego roku życia może być kompletnie niestrawna dla dorosłego, który grał dotychczas tylko w warcaby, a i to od święta.

A zatem zaczynam. Od gier dla najmłodszych.

Dobble (świetna gra na spostrzegawczość i refleks, generująca dużo hałasu i śmiechu), Domek (urządzanie domu to nie tylko dziewczyńska rzecz, o nie!), Uno (karciany klasyk czyli makao; moja koleżanka Buba Bajdocja poleca też Ułamkowe Uno dla starszych dzieci), Zielone DominoZielonego Piotrusia (gry typowo edukacyjne, pięknie wydane przez Ogród Botaniczny Uniwersytetu Warszawskiego, niestety dostępne już tylko na serwisach aukcyjnych), Pędzące żółwie (dla starszych dzieci polecam też świetne, bardziej wymagające i ciekawsze Pędzące jeżePędzące ślimaki), Śpiące królewny (smoki, rycerze, królewny i… arytmetyka), Carcassonne, Epokę kamienia czy Poszukiwaczy skarbów mogą grać nawet przedszkolaki. Do tych trzech ostatnich tytułów przyda się pomoc starszego rodzeństwa czy rodziców.

Co polecam dla nieco starszych dzieci (od 7 lat)?

Wsiąść do pociągu (świetna, prosta gra rodzinna; my mamy wersję Europa), Galaxy Trucker (wciągająca gra i zabawna instrukcja), Fasolki, Kakao, Drako (Patrycja wspomina ją niezbyt dobrze, bo smok zabija w niej krasnoludy albo krasnoludy zabijają smoka, więc serce niewieście pęka, za to chłopakom w to graj), Małe epickie królestwa (gra mała, kieszonkowa niemalże, ale dość długa rozgrywka), Ubongo (karcianka – układanka logiczna) to fajne, nietrudne gry, przy których można się dobrze bawić. Tutaj też potrzebna może być pomoc rodziców czy starszego rodzeństwa, ale to jest właśnie piękne w planszówkach, nieprawdaż?

Dla nieco starszych (od 10 lat)

Dla młodszych nastolatków polecam gry: Memoir ’44, Agricola (moja ulubiona!), Kawerna (inna wersja Agricoli, moim zdaniem niepotrzebna, bo po co ulepszać coś, co już jest DOBRE?), Puerto Rico (bardzo przyjemna gra), Smallworld (dla fanów latających krasnoludów i szczuroludzi – kupców czy coś w ten deseń), 7 cudów świata (chyba moja najulubieńsza zaraz po Agricoli), Pojedynek (czyli dwuosobowa wersja 7 cudów świata), Dominion (sprytna i dość łatwa karcianka), Cyclades (nie znam, ale mąż i Patrycja mówią, że DOBRA), Steam (jak wyżej), K2 (no cóż, tutaj ktoś musi umrzeć, bo pogoda nie rozpieszcza, a do tego brakuje tlenu), Concordia (handelek, panie, handelek!), Navegador (żeglujże, żeglarzu, kolonizuj i monetyzuj), Uczta dla Odyna (Wikingowie, polowania, połowy wielorybów, łupy, uczty, te sprawy…), Zbuduj swoje miasto (jak dla mnie rewelacyjna, lekka i szybka karcianka), Ewolucja (tutaj wymyśla się nowe gatunki!).

Przy tych grach pomoc starszych również może być nieodzowna, szczególnie w rozgryzaniu instrukcji, ale jak dzieci są oblatane w planszówkach, to dadzą radę same.

Dla młodzieży i dorosłych

Gry, które polecamy (tak, tak – jednak skorzystałam z opinii specjalisty, czyli męża) dla nastolatków i dorosłych to: Brass, Tinners’ Trail, Cywilizacja – poprzez wieki, Great Western Trail, Terraformacja Marsa, O mój zboże!

Ostatnio leci u nas często BrassCywilizacja na zmianę z Marsem (mężczyźni). Tinners’ Trail to w naszym rodzinnym żargonie Pierożki i kopalnie (buduje się tam kopalnie, które, jak to kopalnie, miewają przejściowe trudności i wtedy żony górników muszą piec pierożki, żeby podratować rodzinny budżet). Great Western Trail, w którą lubię sama pograć, nazywamy pieszczotliwie Krowami (naprawdę ciekawa gra – można poznać wiele ras krów!), a O mój zboże! kupiliśmy kiedyś w prezencie urodzinowym dla Patrycji, po czym ze zdumieniem stwierdziliśmy, że jest naprawdę skomplikowaną i wymagającą grą. Też lubię w nią pograć, chociaż nie da się przy niej czytać książek ani scrollować Insta.

Strony z recenzjami, sklep i grupa na FB

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat gier planszowych, to mój mąż poleca stronę BGG. Są tam informacje (opisy, recenzje, oceny, dyskusje) o wszystkich, wszystkich grach, które kiedykolwiek zostały wydane na świecie. Mąż twierdzi, że pierwsza dwusetka na czele rankingu to DOBRE gry. Możecie je kupić w polecanym przez mojego męża sklepie Planszomania – mówi, że mają dobre ceny i nigdy się na nich nie zawiódł. (Ten link nie jest sponsorowany.)

Z kolei moja koleżanka – fanka planszówek i ich wykorzystania w edukacji – poleca grupę na Facebooku: Granie z dziećmi – gry planszowe dla dzieci.

Jakie są korzyści z grania w planszówki?

Opowiadałam o tym już kiedyś tutaj, na łamach tego bloga, a ostatnio też na moich Poniedziałkowych Pogaduszkach #23 na ten temat. Jasne, że my – rodzice w edukacji domowej – trochę się fiksujemy (oj tak, no taka prawda…) na walorach edukacyjnych wszelkich rozrywek, bo, jako się rzekło na początku, chcemy, by nasze dzieci przyswajały wiedzę w sposób zabawowy, lekki i przyjemny.

Pozwólcie, że wspomnę o ryzyku „przedobrzenia w edukacji domowej”, czyli stworzenia sytuacji, w której dzieci nie chcą iść z mamą na spacer, bo wiedzą, że to nie będzie żaden spacer, tylko lekcja przyrody (do plecaczka zapakujemy „Zielonego Piotrusia” i „Atlas ptaków”, tudzież ołówki i karty pracy do oznaczania pięter lasu i szkicowania roślin i zwierząt). Żeby tego ryzyka uniknąć, warto po prostu czasem odpuścić, a przede wszystkim stawiać sprawy jasno – spacer to spacer, a lekcja to lekcja.

W tym kontekście wydaje mi się, że akurat gry planszowe (i karcianki, i układanki) są dziedziną, w której ryzyko przedobrzenia jest mniejsze, bo gra to gra i czy edukacyjna, czy nie – jeśli jest DOBRA – to po prostu dostarcza rozrywki.

W tym też kontekście warto zauważyć, że gdy szukamy gry dla dzieci, nie powinniśmy skupiać się na tym, czy jest to gra edukacyjna czy nie, a na tym, czy jest to gra DOBRA czy słaba.

W tym też kontekście warto zauważyć, że gdy szukamy gry dla dzieci, nie powinniśmy skupiać się na tym, czy jest to gra edukacyjna czy nie, a na tym, czy jest to gra DOBRA czy słaba.

Bo dobra gra będzie zawsze czegoś uczyć. Jak nie matematyki czy biologii, to logicznego i strategicznego myślenia. Jak nie historii czy geografii, to wrażliwości na piękno (graficzna oprawa wielu dobrych gier jest naprawdę na bardzo wysokim poziomie!). Jak nie nowych słów, to cierpliwości. A zazwyczaj uczy wszystkiego tego po trochu!

Granie rozwija tyle ważnych kompetencji, że naprawdę nie musimy doszukiwać się w grach dodatkowych walorów edukacyjnych! Granie uczy koncentracji, spostrzegawczości, współpracy, cierpliwości, wyrozumiałości, dyplomacji, wyrabia refleks i pamięć, ćwiczy myślenie logiczne i strategiczne. Grając, uczymy się i wygrywać, i przegrywać, a to się bardzo w życiu – w którym też nie zawsze jesteśmy na wygranej pozycji – przydaje.

Gdzie ten klosz?

I jeśli ktoś nam – edukatorom domowym – zarzuci, że chowamy dzieci pod kloszem, możemy rzucić planszówką (którąś z tych tańszych, bo szkoda zniszczyć) i powiedzieć: O! Proszę! Zobacz! Czy ty wiesz, jakie tu, w naszym domu, toczą się bezlitosne i twarde rozgrywki? Jak tu się metaforyczna krew leje, jakie tu są walki, jaka rywalizacja?

Gdzie ten klosz?! Gdzie??!

***

Miłego grania!

*Jeśli dwuczłonowe, to czy drugi człon pisać wielką czy małą literą? Poradnia językowa na stronie internetowej Słownika Języka Polskiego mówi, że można i tak, i tak, ale jeśli myślicie, że to nas pogodziło, to jesteście w błędzie. Tak czy siak, powiedziałam, że to MÓJ blog i napiszę, jak mi się będzie podobało. Co też uczyniłam, jak widać.

Korekta: Barbara Sadowska

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża i mama trójki nastolatków: absolwenta liceum, licealisty i siódmoklasistki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię pisać (nie tylko bloga), spacerować, robić na drutach i szydełkować. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze. Jestem autorką dwóch książek o edukacji domowej: „Droga w nieznane? Edukacja domowa dla początkujących” i „Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji”.

5 komentarzy

  1. Wsiąść do pociągu mamy w wersji USA i rozszerzenie Polska, w Europę gramy jak pożyczymy od znajomych. Jest to jedna z naszych ulubionych. W terraformację Marsa grywamy i uwaga, ośmiolatka nieźle sobie radzi, choć nie wygrywa. Za to ogrywa wszystkich w Cortex. Podobnie jak Ty mamy sporo gier i trudno wymienić je jednym tchem czy coś polecić. Osobną kategorię, która skradła nam serce są gry-łamigłówki jednoosobowe, choćby z serii Smart Games ale nie tylko.

    1. O, zaimponowałaś mi tym, że ośmiolatka gra w Marsa ale to tylko potwierdza, że zalecenia wiekowe „pudełkowe” należy traktować jako wskazówkę, a nie zalecenie. Smart Games też lubię i np. Mądry zamek kiedy robił furorę u nas a teraz Cyryl chętnie grywa w kilka tych małych jednoosobowych. Cortex nie lubię bo Patrycja mnie ogrywa 🙂 Przypomniałam też sobie że mamy gdzieś w szafie drewniane tangramy ale zapomniane leżą…

  2. Kornelia, jesteś planszówkową wymiataczką! My też uwielbiamy gry i gramy sporo, (na tyle, na ile da się przy zabierających kostki i inne drobne elementy maluchach), ale takich imponujących zbiorów gier nie mamy. Jeśli chodzi o moje ulubione, to – podobnie jak u Ciebie – Agricola, poza tym Catan i Kolejka, o której chyba nie wspominasz we wpisie, więc jeśli nie znacie, to polecam bardzo!

    1. O! Ula! Kolejkę kiedyś mieliśmy pożyczoną i podobała nam się 🙂 Ale chyba nie dało się jej kupić, muszę sprawdzić jak jest teraz. No i przybijam piątkę z Agricolą! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *