Czy dzieci w edukacji domowej są chowane pod kloszem?

Czy dzieci w edukacji domowej są chowane pod kloszem by Kornelia Orwat

Ładny ten klosz, prawda?

Sama chętnie bym się pod nim schowała. Ale nie ma tak dobrze. Jestem już dorosła i nie mogę schować się ani pod kloszem, ani pod maminą spódnicą.

Z tym kloszem to dziwna sprawa. Bo przecież w powiedzeniu o chowaniu pod kloszem nie chodzi o klosz od lampy. Chodzi o szklany klosz, o szklarnię, warunki cieplarniane i ochronę. Ale z drugiej strony… klosz to klosz! A ten od lampy też chroni. Chroni trochę odwrotnie, bo – na zewnątrz – przed ciepłem i przed oślepieniem. A w środku, pod kloszem? Byłoby nam aż za ciepło i za jasno, i trzeba by lampę zgasić albo przyciemnić, żeby zrobić sobie przytulne gniazdko.

Ale co tam moje metafory o życiu pod kloszem!

Co tam metafory wymyślane przez mamę, która dopiero zaczyna wypuszczać spod swojej spódnicy (klosza?) troje dzieci. Co tam metafory mamy, która nawet nie ma pewności, czy dzieciom pod jej maminym kloszem nie jest za duszno albo za jasno…

Posłuchajcie lepiej mistrza:

(…) pod jednym z Kloszy żyją istoty tworzące szczęśliwą i zadowoloną z siebie społeczność. Jedynym powodem do narzekań jest niezbyt dobra jakość powietrza wypełniającego wnętrze Klosza. Jednak narzekania na zła atmosferę nie są bynajmniej powszechnym obyczajem. Co najwyżej niektórzy mniej cierpliwi mieszkańcy wyrażają swoje zdanie na ten temat, i to zazwyczaj w małym gronie podobnych sobie malkontentów. Ogół mieszkańców klosza zdaje sobie doskonale sprawę z faktu, że powietrze jest takie, jakie w danych warunkach można osiągnąć, że Zarząd Klosza robi co w jego mocy, by usprawnić układy oczyszczania atmosfery. (…)

Pewien osobnik (…) poddaje krytyce powszechny pogląd panujący wśród społeczeństwa od wielu pokoleń zamieszkującego wnętrze Klosza. Wysuwa mianowicie przypuszczenie, iż – być może – na zewnątrz, poza Kloszem, atmosfera wcale nie jest taka zła, jak się powszechnie sądzi. Niewykluczone, że jest nawet znacznie lepsza. Pozostali mieszkańcy biorą go za szaleńca (…).

(…) wreszcie udaje mu się cichcem wyborować małą dziurkę w ścianie Klosza. I co się okazuje? Przez powstały otwór tryska świeże, wonne powietrze, bez porównania lepsze od duszącej atmosfery Klosza!

Janusz Zajdel, „Wyższe racje” (Opowiadanie ze zbioru „Relacja z pierwszej ręki”, wyd. superNOWA, Warszawa, 2010)

Hm. Tak. Niejakie podejrzenia obudziła we mnie już lektura „Nowego wspaniałego świata” Aldousa Huxleya, którą zafundowałam sobie w zeszłym tygodniu. No cóż – niektórym wszystko się kojarzy, jak by powiedział ktoś złośliwy. Mnie na przykład utopijne wizje światów, w których dla dobra ludzi odbiera się im wolność, w zamian fundując pranie mózgów, kojarzą się z systemem powszechnej szczęśli… przepraszam – edukacji.

No więc, co to jest ten Klosz? Gdzie on jest? Kto pod nim siedzi? I czy na pewno nasze dzieci w edukacji domowej?

(Oczywiście rozumiem, że osoby żyjące pod Kloszem zwanym Systemem Powszechniej Edukacji, mogą uważać, że w ich Kloszu powietrze jest zdecydowanie lepsze niż w Kloszu zwanym Edukacją Domową, no ale zawsze mogą przecież wyborować sobie dziurkę i sprawdzić.)

A oto link do moich ostatnich Poniedziałkowych Pogaduszek, w których też podpieram się cytatami. Bo są na tym świecie ludzie mądrzejsi ode mnie, na szczęście! Ale co sobie pogadałam, to moje.

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża i mama trójki nastolatków: absolwenta liceum, licealisty i siódmoklasistki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię pisać (nie tylko bloga), spacerować, robić na drutach i szydełkować. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze. Jestem autorką dwóch książek o edukacji domowej: „Droga w nieznane? Edukacja domowa dla początkujących” i „Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji”.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *