Świąteczna matematyka, czyli co ma piernik do… choinki

Zaprzyjaźniona blogerka Buba z Bajdocji zaprosiła mnie (i Was też zaprasza!) do świąteczno-matematycznego, międzyblogowego projektu edukacyjnego. Opis i zaproszenie do projektu znajdziecie tutaj: Matematyka na Święta. W skrócie – polega on na poszukiwaniu matematyki we wszystkim, co związane ze Świętami i przygotowaniami świątecznymi! Czyli – świąteczna matematyka! Zaczęliśmy od kalendarza adwentowego. Ponieważ do wszelkich prac wymagających narysowania lub napisania czegokolwiek jako pierwsza zgłasza się zazwyczaj Gwiazda, narysowała też kalendarz dla… Czytaj dalej Świąteczna matematyka, czyli co ma piernik do… choinki

Pytanie, które mną wstrząsnęło i co to ma wspólnego z Netem i Doktorkiem

Niedawno na fejsie, którego, jak wiecie, nie lubię, ale na którego (obowiązki zawodowe!) jednak zaglądam, zobaczyłam pytanie, które mną wstrząsnęło. Brzmiało ono mniej więcej tak: Jak, w świetle popularnego aktualnie trendu na partnerskie relacje z dziećmi radzicie sobie w sytuacjach, gdy dzieci odmawiają ubierania się, mycia zębów i innych tego typu rzeczy? Domyślam się, że inne „tego typu rzeczy” to odrabianie lekcji (pytanie padło na grupie „edukacja domowa”, ale wiadomo… Czytaj dalej Pytanie, które mną wstrząsnęło i co to ma wspólnego z Netem i Doktorkiem

(Nie)szczęście (nie)uczenia własnych dzieci czyli czytelnicy piszą… CrEDo

Jak to miło mieć wiernych czytelników, którzy nie dość, że są wiernymi czytelnikami, to jeszcze… piszą! Czytelnicy piszą do mnie mejle, a w nich – przesyłają takie teksty, że serce rośnie! I rośnie jeszcze bardziej, gdy zgadzają się na ich publikację. Dzisiaj prezentuję Wam tekst Michała, ojca w edukacji domowej. Jego syn jest w edukacji domowej od 4 lat – teraz na etapie trzeciej klasy gimnazjum, a córka od 2 lat  – obecnie na etapie… Czytaj dalej (Nie)szczęście (nie)uczenia własnych dzieci czyli czytelnicy piszą… CrEDo

Jak sprawnie spakować się na (nie)wyjazd?

Najpierw wymyślamy, że na Wszystkich Świętych jedziemy do rodziny Męża pod Krakowem, gdzie jest grób Taty. Mąż bierze urlop dzień przed Wszystkich Świętych i dwa dni po. Potem ustalamy, że tym razem spakujemy się błyskawicznie i minimalistycznie (zazwyczaj pakowanie, niezależnie od tego czy jedziemy na dwa tygodnie nad morze czy na trzy dni do rodziny, zajmuje nam około czterech godzin, a samochód zostaje załadowany po sufit). Wyjazd planowany na wtorek rano, czyli w naszym… Czytaj dalej Jak sprawnie spakować się na (nie)wyjazd?

Co mi w blogerskiej duszy gra, czyli „Kochany pamiętniku…”

„Jestę blogerę”, napisała jedna z blogerek, tak wiecie, niby dla śmiechu. I rzeczywiście, uśmiałam się z tego nieźle, a zrazu dopadły mię melancholijne i smutne refleksje, że co to właściwie znaczy, być blogerem (czy blogerę)? Może to, że mogę sobie w profilu prywatnym na fejsie w rubrykę „zawód” wpisać „bloger” zamiast „kura domowa”? Czy bloger to brzmi dumnie?! Czy bloger to zawód? Wiecie, dostaje bloger w prezencie mydło/powidło/smarowidło/czytadło i rach ciach pisze artykulik, co za problem, godzinka-dwie-trzy… Czytaj dalej Co mi w blogerskiej duszy gra, czyli „Kochany pamiętniku…”