Co by było, gdyby…? Czyli rzecz o rozpamiętywaniu

Co by było gdyby by Kornelia Orwat

Podświadomość pracuje

Nawet nie wiemy jak, dopóki… na przykład coś się nam nie przyśni. A mnie przyśniła się dziś pewna rozmowa. Otóż tajemnicza, niezidentyfikowana osoba w wieku mocno dojrzałym, rozpamiętując swoją przeszłość, powiedziała:
– Żałuję, że bardziej nie dociskałam swoich dzieci w kwestii ich nauki, że nie mobilizowałam ich do osiągania lepszych wyników w szkole.
No i w tym śnie ja – mądrala – odpowiedziałam:
– A gdybyś bardziej dociskała, to co? Sądzisz, że lepiej by im się teraz wiodło w życiu? Byliby bardziej szczęśliwi?

I to by było na tyle, jeśli chodzi o mój sen.

Nawiasem mówiąc, doskonale wiem, skąd się wziął, bo w zeszłym tygodniu zrobiłam zestaw grafik pt.: „6 pierwszych kroków do odszkolnienia w edukacji domowej” – jeśliś ciekawa, co mają wspólnego z moim snem, to je zobacz.

Więcej z tego snu nie pamiętam. Ale za to pamiętam moją niedawną rozmowę z mamą, która powiedziała, że skoro ma teraz duuużo wolnego czasu, to rozpamiętuje swoją przeszłość i swoje – uwaga! – błędy wychowawcze!

Co jej na to odpowiedziałam? Hm, cóż miałam powiedzieć? Że czuję się źle wychowana? Broń Boże! Wcale nie czuję się źle wychowana! Bynajmniej!

Odpowiedziałam mamie coś w ten deseń: Żeby się nie przejmowała, że każdy popełnia jakieś tam błędy i w ogólnym rozrachunku one się nie liczą. Że jak się patrzy z perspektywy czasu, to wszystko wydaje się inne niż wtedy, przed laty. I że teraz żyjemy w innej rzeczywistości, więcej wiemy, to możemy się mądrzyć. A w ogóle, to co to zmieni, że będzie rozpamiętywała?

No właśnie. Czy to coś zmieni? Czy warto rozpamiętywać?

Bo po pierwsze, zadręczamy się. Oj, znam to aż za dobrze. Eh, co ja zrobiłam, co ja nagadałam, po co nagadałam, po co nakrzyczałam, a dlaczego nie zrobiłam inaczej, dlaczego nie byłam konsekwentna, dlaczego znów zapomniałam, dlaczego znów mi się nie udało…? I tak dalej.

Po drugie, uczymy się na błędach. Jeśli nie poprzestaniemy na zadręczaniu się i rozpamiętywaniu, możemy się czegoś nauczyć. Następnym razem możemy starać się zareagować lepiej, zrobić coś lepiej. Nawet jeśli nasze dzieci już odchowaliśmy – możemy naszych błędów wychowawczych nie powtarzać na wnukach.

Po trzecie, pozwalamy innym uczyć się na swoich błędach. Możemy opowiadać o naszych niepowodzeniach, porażkach i upadkach (także swoim dzieciom!) po to, by ostrzec, ustrzec (ale nie – żeby zadręczać!). Słusznie Mistrz Yoda powiedział do Luke’a Skywalkera w flmie Ostatni Jedi (akurat wczoraj oglądałam):

„Najlepszym nauczycielem porażka jest”.

Widzisz? Dwa do jednego. Dwie korzyści z rozpamiętywania (plus cytat Yody jako bonusik) przeciw jednej niedogodności. Myślę, że mimo wszystko warto rozpamiętywać. Warto wyciągać wnioski i uczyć się na błędach, choć podobno najlepiej na cudzych.

Trzeba jednak uważać, żeby w tym rozpamiętywaniu nie przesadzić. Nie gdybać za wiele. Bo nie wiemy, co by było, gdyby. Może byłoby tak, a może inaczej. W życiu naprawdę niewiele jest rzeczy, których możemy być pewni. Dlatego tym bardziej potrzebujemy – uświadamiam sobie to ostatnio coraz wyraźniej – ostoi, jaką jest Bóg i wiara. Opierając się na Bogu, opieramy się na czymś mocniejszym od wszystkiego. Na czymś, przy czym nawet śmierć jest niczym. Bo Bóg zwyciężył śmierć. Bóg daje nam – o ile zechcemy skorzystać – życie wieczne.

I w ten sposób znów (tak, tak…) mam poczucie, że w swoich wywodach zatoczyłam koło. Znów miotam się od ściany do ściany (choć tym razem chodzi o inne ściany) i wpadam w sprzeczności: Rozpamiętuj, ale nie gdybaj. Nic nie jest pewne, ale jest Bóg. Jak to rozumieć? Czy to ma sens? Nie wiem. Takie mam przemyślenia. Zrób z tym, co chcesz.

Do zobaczenia!

Ps. Dziś, w poniedziałek 28 grudnia o 16.00 odbędą się Poniedziałkowe Pogaduszki. Dziś na spontanie, na luzie, a jak będą pytania – odpowiem.

***

Jeśli jeszcze nie wiesz, czy chcesz uczestniczyć w moich warsztatach o tym, jak odszkolnić się w edukacji domowej (start 7 stycznia!), to zdradzę Ci, że uczestnicy warsztatów dostają w ramach materiałów dodatkowych nagrania unikalnych wywiadów z gośćmi – niespodziankami, którymi są… Tadam! Zdradzam niespodzianki! Oto moi goście:
1. Artur Wnuk (uczesiewdomu.pl)
2. Michał Pakuła (edukacjaprzygodowa.pl)
3. Ewa Haman (Uniwersytet Warszawski)
4. Sergiusz Orwat (nasz syn, który może się pochwalić autorstwem polskiego – jednego z wielu, oczywiście – przekładu wiersza Jabberwocky)

Korekta: Joanna Mikołajczak

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża i mama trójki nastolatków: absolwenta liceum, licealisty i siódmoklasistki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię pisać (nie tylko bloga), spacerować, robić na drutach i szydełkować. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze. Jestem autorką dwóch książek o edukacji domowej: „Droga w nieznane? Edukacja domowa dla początkujących” i „Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *