Głupie rzeczy, na które pozwalamy dzieciom

Głupie rzeczy, na które pozwalamy dzieciom by Kornelia Orwat

Kiedy jesteśmy w edukacji domowej, jesteśmy na cenzurowanym

Wydaje nam się (albo wydaje nam się, że nam się wydaje), że całe nasze życie, wszystko, co robimy, powinno być teraz ukierunkowane w kierunku (sic!) edukacji. Że nie możemy ot tak, zwyczajnie, upiec z dzieckiem ciasta, tylko musimy to pieczenie wykorzystać jako warsztaty matematyczno-chemiczno-fizyczne, okraszone wykładem na temat obyczajów i historii rodziny tudzież pogadanką o zdrowym odżywianiu.

Sądzimy (albo sądzimy, że inni tak sądzą, więc my też powinniśmy), że jeśli puszczamy dzieciom film, to nie może to być po prostu Świnka Peppa, a jeśli już, to musi to być Świnka Peppa po angielsku (swoją drogą – naprawdę dobry pomysł! nie przegapcie tego tak jak ja!).

Jesteśmy przekonani, że nasz tryb życia powinien być (!) uporządkowany jak – nie przymierzając – plan lekcji w szkole i przesycony treściami wprost z podstawy programowej. Najlepiej, gdyby nasze dzieci nie czytały książek innych niż popularnonaukowe, a jeśli już beletrystykę, to tę ambitną, a jakże, lub przynajmniej tę z kanonu (może być lektur).

Rozmowy nasze rodzinne powinny być grzeczne, miłe, kulturalne, na tematy kulturalne, miłe i grzeczne, a przy tym ubogacające: duchowo, naukowo, intelektualnie.

Nasze rozrywki także powinny podążać w kierunku ubogacającym, rozwijającym, inspirującym i motywującym.

Jeszcze tu jesteście? Czy już foch?

No dobrze. Więc opowiem Wam, jak to jest NAPRAWDĘ

Jaka jest prawda o (naszej) edukacji domowej. Jakie jest prawdziwe oblicze (naszej) edukacji domowej. Jakie są…

…głupie rzeczy, na które pozwalamy naszym dzieciom

Późne chodzenie spać. Czytanie i oglądanie filmów do późna. Granie w planszówki – szczególnie z tatą – do późna. Wygłupy do późna. Jedzenie w łóżku. Jedzenie słodyczy i słonyczy. Chodzenie w piżamie. Spanie do późna. Wszystko do późna. (No cóż, przynajmniej nie jestem Ciotką Paszczaka.)

Oglądanie filmów takich jak Pingwiny z Madagaskaru, My Little Pony, Gwiezdne Wojny, Avengers. Czytanie komiksów Calvin i Hobbes, Tytus, Romek i Atomek, Thorgal. Czytanie serii: Holly Web Zaopiekuj się mną, Rafała Kosika Felix, Net i Nika, Brandona Mulla Baśniobór czy Ricka Riordana o Percy Jacksonie. Wszystko po sto razy. Czytanie czasopism wnętrzarskich i katalogów IKEA. Też po sto razy. Nie wszystko wymieniłam.

Nieodrabianie lekcji codziennie. Nieodrabianie lekcji w ogóle (do czasu, oczywiście, do czasu!). Nieprzejmowanie się egzaminami (do czasu). Przygotowywanie się do egzaminów „na cichociemnego” albo na studenta. Niesprzątanie swojego pokoju (do czasu!). Niemycie się (też do czasu!). Niećwiczenie na skrzypcach. Niechodzenie na zajęcia dodatkowe i niespotykanie się z innymi dziećmi (to akurat teraz – ze względu na COVID19 – wręcz wskazane).

Granie w głupie gierki na moim telefonie. Rysowanie, pisanie, czytanie, wycinanie na podłodze zamiast na biurku czy przy stole. Kłótnie, przepychanki, niekończące się dyskusje na tematy, o których się nie dyskutuje (bo rodzice tak zdecydowali i już!).

No, ale to ostatnie to już pikuś. W porównaniu z tymi wszystkimi „do późna” i „po sto razy”.

Oto są głupie rzeczy, na które pozwalamy dzieciom (naszym) w edukacji domowej

Czy naprawdę są takie głupie, nie wiem, bo wrzucam ten wpis ku rozweseleniu, u progu kolejnego, jeszcze większego lockdownu i zbliżających się Świąt Wielkanocnych. Wrzucam ku rozweseleniu, bo wiosna (mimo wszystko!) idzie!

A oto anegdotka, którą dodałam dziś na moją grupę facebookową:

Wczoraj wieczorem, kiedy chłopaki (Sergiusz i Cyryl) dostały głupawki po obejrzeniu filmu Auta (część 1), Patrycja zawołała oburzona: Wy macie niedobrze na umyśle!

Nie wiem czy znacie ten film, ale jest tam świetna scena z wyścigu, kiedy komentatorzy sportowi rzucają lapsusami: „Historia kołem się zatacza!” albo „Czy da radę dalej kontynuować to samo?!”

Pa! Dobrego weekendu! I poróbcie trochę głupich rzeczy razem z dziećmi!

Kornelia Orwat

PS Wrzucam rotatory do Ceneo, żebyście mogli sobie zobaczyć filmy i książki, o których mówiłam wyżej:

PS 2 Jeśli czujecie się niedostatecznie rozweseleni, to zerknijcie sobie na memy o edukacji domowej. I tutaj. I o, tutaj.

Korekta: Monika Ryś-Chmielowiec

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża i mama trójki nastolatków: absolwenta liceum, licealisty i siódmoklasistki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię pisać (nie tylko bloga), spacerować, robić na drutach i szydełkować. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze. Jestem autorką dwóch książek o edukacji domowej: „Droga w nieznane? Edukacja domowa dla początkujących” i „Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji”.

2 komentarze

    1. Oj, różnie! Bywa że i do północy. A potem jeszcze jest mycie zębów, kilka „dobranocnięć”, paciorek, siusiu, pić, znowu siusiu… no wiadomo 🙂 No i jak ja mam wstawać skoro świt?
      Ale z wiosną staramy się jednak coraz rzadziej „do późna”, bo potem szkoda przesypiać te piękne poranki 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *