„Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji” – moja nowa książka!

Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji.
zdjęcie: Kornelia Orwat

No dobrze. Nic Wam nie mówiłam (chyba że gdzieś tam po kątach szeptałam?), bo do końca nie byłam pewna, kiedy sprawa się sfinalizuje, ale wydałam nową książkę o edukacji domowej. Książka nosi tytuł Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji i jest zbiorem wywiadów z rodzicami w edukacji domowej.

Mówiąc ściślej, wydało ją wydawnictwo Jedność we współpracy ze Szkołami Benedykta. Mówiąc mniej ściśle, a bardziej emocjonalnie, nie mogę się powstrzymać, żeby nie podskakiwać w ekscytacji, że nareszcie! Tak! Jest! Książka z wywiadami z rodzicami w edukacji domowej! Udało się! I to taka petarda!! Te wywiady!!!


Naprawdę przeżywałam te rozmowy.

Bałam się. Miałam tremę. Kogo wybrać? Czy się zgodzą? Czy znajdą czas? Jakie zadam im pytania i czy będą to te właściwe?
Takie tam strachy na lachy początkującej dziennikarki. Może nie powinnam się przyznawać?
Przyznaję się jednak, bo choć w słowie „początkującej” zawiera się trema, to też i zapał, i ciekawość, nieprzytępione rutyną. To fakt.

Naprawdę byłam ciekawa tych historii.

Każdą z nich przyjmowałam z zachwytem i niejednokrotnie zdziwieniem, że „oni mają tak samo!”. Zachwycałam się nawet wtedy, gdy nie we wszystkim się zgadzałam z moimi rozmówcami.

Zachwycałam się tym, że mogę przeglądać się w tych rozmowach jak w lustrze i tym, jak różnorodne jest środowisko edukacji domowej (na ile różnorodnych sposobów można ją praktykować i jak zróżnicowane jest podejście rodziców), ale przede wszystkim zachwycałam się tym, że mam do czynienia z tak niezależnymi, pomysłowymi, kreatywnymi, nietuzinkowymi ludźmi! Z ludźmi, którzy wiedzą, czego chcą. Którzy nie wahają się wyrażać swoich (dla niektórych – kontrowersyjnych) poglądów czy opowiadać o trudnościach. Którzy nie boją się iść pod prąd, nie wstydzą swoich wartości ani tego, że wybierając edukację domową, walczą o swoje dzieci.

Wspomniałam o różnorodności środowiska edukacji domowej.

Moi rozmówcy pochodzili z grupy moich znajomych i ich znajomych. Dobrałam ich oczywiście według pewnego klucza – chodziło o to właśnie, żeby pokazać różne oblicza edukacji domowej – ale nasuwa mi się taka oto refleksja: Jeśli wśród moich znajomych i ich znajomych jest tak różnorodnie, to co jest poza tą grupą?! Tutaj dopiero otwiera się morze różnorodności!!!

I morze możliwości, że tak pozwolę sobie to ująć. Możliwości kolejnych wywiadów, kolejnych historii do opowiadania. Niekoniecznie przeze mnie 🙂


Jakie są oblicza edukacji domowej w mojej książce Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji ?

Są w niej rodziny wielodzietne i rodziny wychowujące jedynaków. Rodziny z miast dużych i małych, a także ze wsi. Z dziećmi już dorosłymi, z długim stażem w edukacji domowej, i takie, które zaczęły tę przygodę niedawno. Rodziny z dziećmi z tak zwanymi specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Rodziny wychowujące i edukujące bardziej klasycznie, ale też takie, którym bliski jest unschooling czy metoda Montessori, a tak naprawdę każda z tych rodzin wypracowała sobie – mniej lub bardziej świadomie – swoją własną mieszankę stylów i metod.

Mam wrażenie, że wszystkie one edukację dzieci traktują nie jako cel sam w sobie, ale jako środek do osiągnięcia celu, którym jest wychowanie dzieci w określonych wartościach i ich dobre przygotowanie do dorosłości.


Wiecie, co najbardziej mnie cieszy w tym, że przeprowadziłam i opublikowałam te wywiady?

Najbardziej cieszy mnie to, że oddałam głos innym. Po latach mądrzenia się tutaj, na blogu, a także w social mediach, w moich nagraniach wideo, warsztatach i e-bookach nareszcie oddałam głos innym. Bo cóż ja? Jestem tylko małym szkiełkiem tej mozaiki złożonej z tysięcy kolorowych szkiełek. A wiadomo – kolorowe szkiełka są oczywiście ładne każde z osobna, ale dopiero złożone razem przedstawiają coś konkretnego. I – miejmy nadzieję – pięknego.


Moją nową książkę Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji możecie kupić na stronie wydawnictwa Jedność.
Zapraszam!

Jeśli Wasze dzieci są zapisane do Szkół Benedykta, dostaniecie książkę w prezencie jako podręcznik dla rodziców – bo w istocie jest to jedyny w swoim rodzaju, bezcenny podręcznik i mówię to bez fałszywej skromności. Gdybym jako początkująca mama w edukacji domowej miała coś takiego do dyspozycji, bardzo bym się cieszyła!


PS
kolejnym wpisie przedstawiam wszystkich moich rozmówców!

Autor: Kornelia Weronika Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża i mama trójki: absolwenta liceum pracującego jako grafik 3D, licealisty i ósmoklasistki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Wbrew pozorom nie uczę swoich dzieci, ale za to sama cały czas się uczę. Ostatnio „robię w książkach”: redaguję, robię korektę, składam, robię korektę (kolejność nieprzypadkowa). Kocham robić swetry i czapki na drutach. Próbuję być minimalistką.