Jak feniks z popiołów

Wstaje matka, strażniczka domowego ogniska, kapłanka domowego spokoju i niepokoju, zarządca i służąca w jednym. Wstaje z popiołów, to znaczy z łóżka, w którym spędziła ostatnie kilka dni, kiedy to przegrała bitwę z wirusami. Wirusy zjadliwe, wredne, które nie zabiją (na szczęście!), ale i nie wzmocnią (niestety!). Wirusy banalne, jesienne, katarowe i kaszelne. Wstaje więc matka i co widzi? Co w rzeczywistości widziała już wcześniej, ale zmożona chorobą widziała jak przez mgłę, zresztą bez okularów jak miała widzieć? Bałagan… Czytaj dalej Jak feniks z popiołów