Wkrótce mój Mąż napisze artykuł gościnny na mojego bloga. Artykuł będzie zatytułowany: „10 sposobów na to, jak wytrzymać z Żoną Blogerką.”
Tymczasem sama napiszę o tym, jakimi cechami powinien odznaczać się Mąż lub partner życiowy blogerki.
Na początek zobaczcie, jak denerwująca może być Żona Blogerka.
Na co dzień, gdy znienacka wykrzykuje: „O, to będzie temat mojego nowego artykułu!”, albo gdy zamiast zagrać w planszówkę albo zrobić kolację mówi: „Muszę napisać coś na bloga.”, czy zamiast normalnie rozpakować zakupy do lodówki układa je starannie na podłodze i robi im fotki, to jeszcze nie jest takie straszne.
Problem naprawdę zaczyna się, gdy Żona Blogerka zmienia szablon na blogu i zaczyna mieć wygórowane ambicje bycia Profesjonalną Blogerką.
Wtedy zamęcza całymi dniami Męża pytaniami o to, czy podoba mu się siedemnasta wersja nowego logo na bloga. Czy woli logo w kolorze różowym, czy jednak zielonym? Czy większe, czy mniejsze? Czy lepiej, jego zdaniem wygląda na blogu czcionka Lato czy Verdana? A może jednak Playfairy? Jednak bardzo podoba jej się Special Elite…
– Co o tym sądzisz? A czy nie wiesz przypadkiem co to znaczy „blockcośtam”? A może umiesz zrobić tak, żeby te wielkie litery zmniejszyć, bo ja tego tu w szablonie nie widzę, a nie znam html?
A Mąż oczywiście zna się na wszystkim, na html też, proszę bardzo, przecież to łatwe, nie wiedziałaś? Ale tego to już nie wiem, dlaczego te literki znów zrobiły się wielkie, poszukaj sama. I robi pokerową minę (to jego specjalność) i nos w książkę. Ale Żona Blogerka nie odpuszcza:
– A jak myślisz, czy moje artykuły to nie zbiór banałów? Bo wiesz, nie chcę żeby mnie krytykowali jak Monikę Richardson za ten wpis o świeczkach. Ale w sumie życie to też zbiór banałów, nie? Może jak będziesz miał chwilkę to poczytasz mojego bloga, co? (Ehym, odpowiada Mąż jednoznacznie). A czy ten nowy szablon to nie jest przerost formy nad treścią? A jak myślisz, na czym powinnam się skupić w kreowaniu swojej marki blogera? A wiesz, Kominek, przepraszam, Jason Hunt napisał, żeby się nie przejmować krytyką bo i tak nigdy wszystkich nie zadowolisz. A Paweł Tkaczyk (ten od marketingu) powiedział na vimeo, że muszę sobie odpowiedzieć na pytanie… O rany, jak ja połączę teraz te dwa fanpejdże na fejsie? I zastanawiam się, czy…
I tak dalej, i tym podobnie. Całe szczęście, że dzieci tego nie słyszą, bo są u Babci na feriach świątecznych…
Czy domyślacie się już, jakie cechy/umiejętności powinien posiadać Mąż Żony Blogerki (Profesjonalnej)?
Umiejętności i wiedza praktyczna:
- Znajomość języka HTML.
- Umiejętności marketingowe w zakresie kreowania marek i identyfikacji wizualnych ze specjalnością – tworzenie marki blogera/bloga.
- Biegłość poruszania się w mediach społecznościowych wraz z umiejętnościami w zakresie administrowania kont użytkowników.
- Mile widziana jest także umiejętność cyfrowej obróbki zdjęć oraz obsługa programów graficznych.
Predyspozycje, umiejętności i artefakty pozwalające zachować równowagę psychiczną (swoją, mężowską, ma się rozumieć):
- Anielska cierpliwość.
- Zdolność robienia „pokerowej twarzy”.
- Gazeta lub książka do zasłaniania się w przypadku, kiedy „pokerową twarz” przed chwilą się już robiło.
- Pilna praca przynoszona z pracy.
- Sportowe hobby typu kolarstwo.
- Zmęczenie nakazujące natychmiast położyć się w innym pokoju.
- Umiejętność niesłyszenia tego, czego nie chce się słyszeć.
- Umiejętność udawania, że się słucha tego, czego nie chce się słuchać.
- Umiejętność prawdziwego słuchania i pozytywnego reagowania na to, czego nie chce się słuchać (dobra, niech już jej będzie).
- Zdolność cieszenia się z tego, że Żona ma jakieś hobby (a że to grafomania, trudno).
- Zdolność wysupłania paru dolarów na nowy szablon („To dziwne, ona nie chce nowego futra?!”).
- Umiejętności gospodarskie, czyli sprzątanie, pranie, gotowanie, zajmowanie się dziećmi i robienie zakupów (bo wiadomo – kiedy Żona Blogerka zajmuje się blogiem, to nie dziećmi ani sprzątaniem – to chyba jasne?!)
Celowo nie wymieniłam tutaj zdolności zrozumienia duszy Żony Blogerki, bo: