Profesor Edwin Elias Gordon

Dowiedziałam się, że w piątek 4 grudnia zmarł Profesor Edwin Elias Gordon, twórca Teorii Uczenia się Muzyki (ang. GMLT, czyli Gordon Music Learning Theory).

Już dawno miałam w planach napisanie artykułu na temat teorii Profesora, więc aby uczcić Jego pamięć, czynię to teraz.

Powstało wiele naukowych artykułów na temat GMLT i można je bez problemu znaleźć w inernecie (na koniec podam kilka linków).

Tutaj chcę opisać moje osobiste doświadczenie i „spotkanie” z Profesorem i jego teorią.

Tym z Was, którzy muzyką się nie interesują, na zachętę do dalszej lektury napiszę, że GMTL ma wiele wspólnego z demokratycznym podejściem do edukacji. Dlatego, że ogromny nacisk kładzie na edukację nieformalną, na uczenie się naturalne, przez osłuchiwanie się z muzyką, odczuwanie rytmu, swobodne naśladownictwo. Bez sztuczności – klaskania, tupania, wystukiwania. Po prostu zanurzenie się w muzyce i rytmie począwszy od kołysanek i lulania w ramionach mamy…

Z Teorią Uczenia się Muzyki zetknęłam się przez przypadek, a byłam już siedem lat po studiach na kierunku wychowanie muzyczne…

Dostałam właśnie pracę w żłobku i szukałam inspiracji do zajęć muzycznych.

Niestety, na studiach nie uczono nas, jak pracować z tak małymi dziećmi.

Ponieważ byłam młodą mamą dwóch rozrabiaków, którym do zaśnięcia potrzebne były niezliczone ilości wśpiewywanych przeze mnie piosenek, zaczęłam śpiewać te piosenki również „moim” dzieciom w żłobku.

Starałam się też układać zajęcia według tematów, takich jak kolory, zima, zabawki, zwierzęta i tak dalej. Jednak dobieranie i wyszukiwanie piosenek do tematów zajęć było dość męczące i jakoś mnie nigdy nie przekonywało, bo w końcu – czego ja uczę? Muzyki czy przyrody? Poza tym „klucz tematyczny” zakłada, że najważniejszym kryterium wyboru piosenki są słowa, a nie melodia czy rytm. A co jest istotą muzyki?

Przeszukując internet, trafiłam na stronę Fundacji Kreatywnej Edukacji z Bydgoszczy. Fundacja prowadziła właśnie nabór na swój pierwszy kurs pod tajemniczo acz fascynująco dla mnie brzmiącą nazwą: „Improwizuję czyli audiuję”.

W wyjaśnieniu napisane było, że kurs dotyczy umuzykalniania niemowląt i małych dzieci według Teorii Uczenia się Muzyki prof. E. E. Gordona.

Sprawdziłam, co to za teoria, o której nigdy nie słyszałam i aż otworzyłam oczy szeroko ze zdumienia! Wyglądało na to, że ktoś nareszcie zadał sobie trud, aby zbadać, jak dzieci uczą się muzyki.

W dodatku teoria mówi o tym jak uczyć MUZYKI, a nie jak uczyć O MUZYCE! Podmiotem jest uczeń, a nie nauczyciel. To uczeń i jego rozwój jest punktem wyjścia działań nauczyciela.

Niby oczywiste – ale w świecie, gdzie dzieci są dla szkoły (aby mogła utrzymać się „przy życiu”, miała wyniki w rankingach), a nie szkoła dla dzieci (aby mogły rozwijać się zgodnie ze swoimi potrzebami) – wydaje się wprost genialne.

Profesor E. E. Gordon zrealizował wieloletnie badania – lekcje muzyki – w których brały udział matki z niemowlętami i nieco starszymi dziećmi.

Na lekcjach śpiewano dzieciom piosenki (najczęściej bez słów – uwagę dzieci miała przykuwać melodia) i recytowano rytmicznie wyliczanki i wierszyki. Poruszano się przy tym łagodnie w rytm muzyki i recytacji, kołysano dzieci w ramionach. Obserwowano reakcje dzieci i sposób, w jaki się uczyły. Lekcje zostały sfilmowane i przeanalizowane.

Okazało się, że nauka muzyki przebiega analogicznie do nauki języka.

Początkowo niemowlęta wsłuchiwały się i wpatrywały uważnie w nauczycieli. Po jakimś czasie zaczęły „gaworzyć”, czyli próbować imitować słyszane dźwięki oraz naśladować rytmiczne ruchy nauczycieli. Z czasem dzieci jak dzieci rosły i były coraz bardziej „osłuchane”, uczyły się powtarzać całe „wyrazy”, czyli krótkie motywy melodyczne i rytmiczne. W końcu nauczyły się łączyć motywy w dłuższe „zdania”, czyli frazy. Jednocześnie doskonaliły umiejętność rytmicznego, płynnego poruszania się (najczęściej kołysania). Dzieci poddawane takiej dość nieformalnej i swobodnej edukacji od niemowlęctwa, w wieku przedszkolnym umiały w miarę poprawnie powtarzać melodie i rytmy za nauczycielem, a nawet samodzielnie tworzyć własne frazy („zdania”) na bazie poznanych motywów („wyrazów”). Czyli umiały improwizować!

Według GMTL, w tym właśnie momencie można zacząć dzieci nauczać czytania nut.

Nauka pisania nut powinna zaś mieć miejsce na samym końcu, wtedy, kiedy dziecko umie już imitować, improwizować i czytać muzykę.

Jaka szkoda, że w naszych szkołach nauczanie muzyki odbywa się często w zupełnie odwrotnej kolejności! Wyobrażacie sobie, żeby naukę jakiegokolwiek języka zaczynać od nauki pisania?

Fantastyczne w GMTL jest jej bazowanie na naturalności. Naturalna jest kolejność nabywanych umiejętności, naturalny jest sposób uczenia się przez obserwację, słuchanie i powtarzanie, naturalne jest bazowanie na ludzkim głosie, czyli śpiewie i melorecytacji, oraz naturalne jest kształtowanie poczucia rytmu poprzez ruchy takie jak kołysanie, podskoki, płynne ruchy rąk.

GMLT obejmuje oczywiście również mnóstwo bardziej skomplikowanych zagadnień takich jak te, w jakiej kolejności należy wprowadzać poszczególne motywy, w jakich skalach i rytmach śpiewać dzieciom (w jak najbardziej różnorodnych), jak te skale utrwalać, jak uczyć dzieci swobodnego poruszania się (improwizowania) w danych skalach przez utrwalanie charakterystycznych motywów, dzwięków prowadzących i toniki. GMLT traktuje też o sposobach nauczania czytania i pisania nut, a także gry na instrumentach.

Jednak najbardziej wdzięczna jestem Profesorowi Gordonowi za to, że naukowo dowiódł tego, co nasze prababcie wiedziały doskonale: najlepszym umuzykalnianiem jest po prostu śpiewanie dzieciom, kołysanie ich i tańczenie z nimi.

Bardzo się cieszę, że Teoria Uczenia się Muzyki E. E. Gordona doczekała się tak wielu zwolenników i praktyków. Kiedy kończyłam kurs „Improwizuję i Audiuję”, byłam jedną z niewielu osób w Polsce, które znały GMLT. Musiałam tłumaczyć rodzicom i innym nauczycielom, dlaczego wciąż śpiewam na zajęciach (!) i dlaczego nie każę dzieciom siedzieć spokojnie lub wręcz przeciwnie, dlaczego nie każę im klaskać bądź grać na instrumentach perkusyjnych.

Dzisiaj gordonowskie zajęcia umuzykalniające zwane często gordonkami są bardzo popularne.

Jednak środowiska uniwersyteckie są nadal nieufne – jedyny uniwersytet kształcący nauczycieli muzyki według Teorii Uczenia się Muzyki E. E. Gordona to Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy (kierunek Pedagogika Wczesnoszkolna, moduł Innowacyjna Edukacja Muzyczna w Katedrze Pedagogiki Muzyki).

Ważną rolę w upowszechnianiu GMLT odgrywa niezmiernie kreatywna i niestrudzona Fundacja Kreatywnej Edukacji oraz Polskie Towarzystwo Edwina Eliasa Gordona, zrzeszające nauczycieli i sympatyków GMLT.

Wielką miłośniczką i propagatorką GMLT jest dr Barbara Pazur z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Kilka ciekawych artykułów jej autorstwa znajdziecie na jej stronie www, pod zakładką Edwin E. Gordon. Dr Barbara Pazur prowadzi też fakultety na temat GMLT w ramach kierunku Edukacja Artystyczna.

Po pojawieniu się informacji o odejściu Profesora, na forach internetowych i stronach poświęconych Teorii Uczenia się Muzyki pojawiły się wpisy:

„Profesorze, niech Ci Aniołowie śpiewają w Niebie!”

„Profesor odszedł na wieczne śpiewanki w Niebie.”

Piękne słowa. Od siebie mogę dodać tylko: Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie, a Światłość wiekuista niechaj Mu świeci. Amen.

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża i mama trójki nastolatków: absolwenta liceum, licealisty i siódmoklasistki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię pisać (nie tylko bloga), spacerować, robić na drutach i szydełkować. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze. Jestem autorką dwóch książek o edukacji domowej: „Droga w nieznane? Edukacja domowa dla początkujących” i „Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji”.

2 komentarze

    1. Polecam bardzo! Ja tęsknię za prowadzeniem zajęć ale obecnie nie mogę tego na siebie wziąć. Co nie znaczy, że jeszcze do tego wrócę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *