„Panie Geniu, zatańczymy sobie?”

Panie Geniu, zataczymy sobie? by Kornelia Orwat

AKT I. Anegdota, czyli bunt nastolatka

Osoby:
1. MŁODY CZŁOWIEK, CZYLI CYRYL
2. KORNELIA, CZYLI MATKA CYRYLA


KORNELIA, CZYLI MATKA CYRYLA
– Wprowadzamy zasadę, że do śniadania siadamy umyci i ubrani, a nie w piżamie.

MŁODY CZŁOWIEK
– O, nie!

KORNELIA
– Cyryl! Prezentujesz postawę opozycyjno-buntowniczą!

CYRYL
– Wcale nie, ale niepotrzebne mi są żadne głupie zasady!


AKT II. Edukacja domowa, czyli matka czyta lektury szkolne

Jedną z korzyści, jakie niesie edukacja domowa, jest to, że rodzice uczą się razem z dziećmi. Przyznam, że dotychczas nie byłam szczególną beneficjentką tej korzyści, jako że nasze dzieci uczyły się same. Jednak ponieważ matura to wcale nie bzdura, ale rzecz poważna (tak, tak!), a innymi słowy – jak powiedział wuj Eugeniusz z Tanga Sławomira Mrożka: Żarty się skończyły – to ja, czyli KORNELIA, ZWANA MATKĄ (lub też odwrotnie), zaczęłam czytać licealne lektury szkolne.

Nie oznacza to bynajmniej, że przystępuję do matury. Na szczęście mam to już za sobą. Zaczełam czytać oznacza w tym kontekście, że zaczęłam do nich wracać, czytać na nowo; nierzadko CAŁKIEM na nowo!
(Maturzystą jest aktualnie nasz najstarszy, Sergiusz. I czytam lektury, gdyż chcę być dla niego partnerem do rozmów na ich temat).

Korzyści z tego czytania wynoszę duże, i brakłoby tutaj miejsca, gdybym chciała wymienić je wszystkie, ale dziś chciałabym się z Wami podzielić pomysłem: Otóż postuluję, by Tango Sławomira Mrożka zostało lekturą obowiązkową rodziców w edukacji domowej.

AKT III. Wnioski z lektur, czyli co zrobimy z naszą wolnością i buntem?

Och, już widzę oczyma duszy te protesty i pikiety przed siedzibą odpowiednich władz! Że jak to! Chcą nam zabrać wolność chodzenia w piżamie do południa, a nawet wieczora! Chcą…

Nie, nie! Wróć, przecież to miało być o tym, że Tango Mrożka powinno być lekturą obowiązkową rodziców w edukacji domowej. Dlaczego? Ano dlatego, że traktuje ono o wolności właśnie. O granicach tej wolności, o tym, czy służy nam ich przesuwanie i jakie mogą być jego skutki. Tango jest i o robieniu tego, „co mi się podoba”, i o chodzeniu w piżamie do południa, a nawet wieczora, i o bałaganie na stole, i o chaosie ogarniającym gospodarstwo domowe i rodzinę, i wreszcie o buncie przeciwko zasadom, konwencjom i systemom. O buncie, który nie może trwać, gdy nie ma przeciwko czemu się buntować, więc sam pada ofiarą buntu.

Dla mnie Tango jest o tańczeniu tanga (czy to taniec, czy walka?) ze wspomnianym chaosem, bałaganem, buntem, a także z własnymi słabościami i ograniczeniami. Tańczę to tango, będąc raz wujem Eugeniuszem (Opanuj się! (…), myj zęby, jedz widelcem i nożem! Niech świat znów usiądzie prosto i nie garbi się), raz Edkiem (Teraz moja kolej. Wy będziecie mnie słuchać). Czasem jestem Arturem (Niechże się ojciec chociaż pozapina), a czasem babcią Eugenią (Gramy sobie w karty). Czasem Eleonorą (A ja marzyłam, że będzie artystą. Kiedy nosiłam go jeszcze w łonie, biegałam po lesie nago, śpiewając Bacha) a czasem Stomilem (Formalizm nie zbawi was od chaosu. Lepiej już pogodzić się z duchem czasu).

AKT IV. Wniosków z lektur ciąg dalszy, czyli formy i ich (za)wartości

Tango pobudziło mnie też do refleksji nad tym, czym jest forma, o której zachowanie tak walczył Artur. Bo przecież forma nic nie znaczy, jeśli jest pusta albo jeśli to, co w niej kiedyś było, zestarzało się i zatęchło. Suknia wyciągnięta ze strychu może i wygląda szykownie, ale cóż z tego, skoro jest niewygodna i lecą z niej mole? Co z tego, że chcemy wziąć ślub po bożemu, skoro nikt już nie traktuje tej ceremonii… po bożemu?

Z drugiej strony: Jak odświeżyć zawartość form? W ogóle… czy warto ją odświeżać? Czy może włożyć w te formy coś innego? A może to coś, co chcielibyśmy mieć w tych starych formach, powinniśmy włożyć w nowe? Więc nowe formy czy nowa (za)wartość? A może nowe formy i stara (za)wartość? Bo w to, że potrzebujemy i form, i (za)wartości, nie wątpię.

Patrząc na to z perspektywy rodzica, mogę (możesz) zapytywać siebie: Co z tego, że bedę pilnować różnych domowych zasad, skoro nikt w rodzinie, poza mną, nie widzi w nich wartości?
Z drugiej strony, jeśli odpuszczę wszelkie zasady, zapanuje chaos i anarchia, w której dzieci stracą poczucie stabilności i bezpieczeństwa.
Jak z tego wybrnąć? Jak znaleźć złoty środek? Jak się w tym nie pogubić?

AKT V. Zakończenie, czyli czytajmy Tango

Czytajmy Tango, bo jest aktualne, genialne i wielowymiarowe.

Dlatego zachęcam Was, rodzice w edukacji domowej: przeczytajcie lub przypomnijcie sobie Tango Sławomira Mrożka!

A potem obejrzyjcie jego interpretację teatralną w reżyserii Macieja Englerta z 1999 roku, w znakomitej obsadzie z Danutą Szaflarską, Wiesławem Michnikowskim, Martą Lipińską, Zbigniewem Zapasiewiczem, Krzysztofem Kowalewskim, Ewą Gawryluk i Piotrem Adamczykiem.
Lekturę Tanga polecam szczególnie ze względu na smakowite didaskalia. Nawiasem mówiąc, bardzo liczyłam na to, że zobaczę na scenie Eleonorę „w tak zwanych pajacykach”. Ale może muszę obejrzeć inną inscenizację.

I jeszcze gwoli wyjaśnienia: Zupełnie nie pamiętam, żebym jako licealistka czytała Tango Mrożka. Albo nie zrobiło na mnie wrażenia, albo… zapomniałam już, czy zrobiło. Co w sumie na jedno wychodzi.


Komentarze nadal (od wpisu na temat social mediów, z 30 maja 2022 roku), są wyłączone. Jeśli chcesz, możesz do mnie napisać na adres kontakt@korneliaorwat.pl

Zdjęcie: plakat Andrzeja Pągowskiego; źródło: materiały szkolne

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża i mama trójki nastolatków: absolwenta liceum, licealisty i siódmoklasistki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię pisać (nie tylko bloga), spacerować, robić na drutach i szydełkować. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze. Jestem autorką dwóch książek o edukacji domowej: „Droga w nieznane? Edukacja domowa dla początkujących” i „Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji”.