Moi drodzy, nie wiem, czy wiecie, ale Święta Bożego Narodzenia tuż, tuż!
Pozwólcie, że zacytuję Wam Klarę z książeczki Marcina Wichy Słowo na Szy:
Kiedy przyjeżdżamy do Dużego Sklepu, jestem już w bardzo wakacyjnym nastroju i co widzę? Wielki plakat z napisem: „WITAJ SZKOŁO! CZAS POMYŚLEĆ O WYPRAWCE!”.
– Uaaaa…!
Wieczorem tata tłumaczy, że pan ochroniarz miał trochę racji, bo nie powinnam była kopać w piramidę tornistrów. I że nie warto przejmować się takimi plakatami, bo w supermarketach zawsze się spieszą. Jak wrócimy znad morza, to będzie już wisiał Święty Mikołaj.
Książeczki o Klarze polecałam w poprzedniej części spisu naszego księgozbioru dziecięcego, a rzeczony spis sporządziłam 2 grudnia, tuż przed Świętami. A może powinnam napisać: tuż, tuż, tuż przed Świętami, skoro teraz, 26 października, piszę tuż, tuż?
No, ale nieważne ile tużtużów do naszej wypowiedzi wrzucimy, faktem jest, że Święta… tuż tuż. Bo nie wiem jak to jest, ale zawsze, ale to zawsze tego czasu na świąteczne przygotowania jest za mało. Więc te sprawy, które możemy załatwić dużo wcześniej, warto załatwić dużo wcześniej – to proste, prawda?
I jakby na to nie patrzeć – prezenty są taką sprawą, którą możemy mieć z głowy już w październiku. Tylko trzeba pomyśleć o dobrej kryjówce – wiadomo.
A ponieważ kochana władza (władza zawsze jest kochana, hehe) obdarzyła nas, rodziców dzieci w wieku szkolnym, świadczeniem zwanym popularnie „kredkowym”, możemy właśnie teraz kupić dzieciom te kredki. Na Gwiazdkę.
Ej, co ja gadam, jakie kredki? Przecież wyprawka w edukacji domowej to niekoniecznie kredki, tornister, piórnik i tak dalej. W edukacji domowej niektórych przyborów szkolnych możemy nie kupować wcale albo zadowolić się tymi z zeszłego roku. Prawdę mówiąc, dzieci chodzące do szkół też mogą zadowolić się zeszłorocznymi – tylko pytanie, czy nie ma presji na nowe, bo wszyscy mają nowe? Może jakiś czytelnik niebędący w edukacji domowej się wypowie?
No więc jak nie kredki, to co?
Mogą być inne pomoce naukowe. Czyli mądre zabawki, klocki, pomoce Montesorri, PUS-y i inne pomoce firmy Epideixis, o których kiedyś pisałam. A także, a jakże – książki!
Więc oto przychodzę Wam z pomocą i przedstawiam naszą domową biblioteczkę – książki popularnonaukowe dla dzieci i młodzieży.
Może zainspiruje Was ona nawet nie tyle do kupowania nowych książek, co do poszperania w bibliotekach i antykwariatach?
A kredkowe zawsze możecie zaoszczędzić na jakąś wycieczkę.
No dobrze. Na początek chciałam powiedzieć, że nasze dzieci to już w dużej części nastolatki, więc książki popularnonaukowe, które czytują, trudno zakwalifikować jako dziecięce czy nawet młodzieżowe. Bo czytają te dorosłe.
Poza tym chciałam powiedzieć też, że jak zwykle się wkopałam, obiecując Wam prawie rok temu ten artykuł. (Jak zwykle, bo jestem specjalistką od obiecywania różnych dziwnych rzeczy różnym ludziom.) A okazało się, że tego nie ogarniam. Ani wzrokiem, ani umysłem! Tyle tego jest! Rozsianego po całym domu, poupychanego na różnych półkach, między różnymi książkami – od sasa do lasa! Jak to zebrać? Jak spisać wszystkie tytuły, autorów i wydawnictwa? Toż ja nie bibliotekarz! Toż nie będę kilometrowego spisu robić!
Ale przecież mogę wrzucić zdjęcia – olśniło mnie po tym, jak zaczęłam ten spis robić – wstukałam do komputera listę dwudziestu kilku książek i zrobiło mi się czarno przed oczyma (czarno mi się zrobiło, ale olśniło – tak się zdarza czasami, na szczęście). No ale masz babo placek i weź babo zrób zdjęcia, skoro te wszystkie książki rozsiane a poupychane. Przecież muszę poukładać, posegregować!
I w ten oto sposób, dzięki temu, że się wkopałam i Wam obiecałam, i chciałam zrobić ten spis książek popularnonaukowych z naszego księgozbioru, zrobiłam porządki na półkach z książkami! Juhu!
Szczerze mówiąc, porządki tylko częściowe, w dodatku sprawiające, że w innych miejscach biblioteczki zapanował bałagan, a w dodatku okazało się, że dla cześci książek nie ma miejsca na półkach w ogóle. Mamy za mało półek! Albo za dużo książek…
Oto zatem fragment naszej biblioteczki, czyli książki popularnonaukowe dla dzieci i młodzieży w kilku zdjeciach-ujęciach – voila!
Część przyrodniczo-naukowa
Zacznę od półki naukowej dla przedszkolaków i młodszych „szkolniaków”.
Seria „Świat w obrazkach” to nasz hit wszechczasów! Czytany, oglądany, zapamiętany (i zniszczony, ale co tam!). Polecam dzieciom od… urodzenia do dziesięciu lat.
Dalej spójrzmy na naszą długaśną półkę z książkami z kategorii przyrodniczo-naukowej. Oto pierwszy jej odcinek. Nasze hity to Mój atlas. Świat w obrazkach Larousse’a (dla młodszych dzieci) oraz posostałe „Larousse’y”, Prawie wszystko o wynalazkach, Jak to działa oraz Pierwiastki wokół nas.
Księga Zwierzęta Świata wydawnictwa FK Firma Księgarska jest naszym hitem jeśli chodzi o jakość (słabą) tłumaczenia.
Poniżej drugi odcinek półki przyrodniczo-naukowej. Hit Tatusia (dzieci nie podzielają aż tak bardzo jego entuzjazmu) to Głos przyrody Naszej Księgarni z 1969 roku (tutaj mam dla Was link do nowego wydania części Wiosna).
Dzieci bardzo lubią książeczki Wokół nauki, Nauka to lubię i Pionierów (wyd. Dwie Siostry), a gdy byli młodsi, to zaczytywali się w Reksiu i Zwierzętach dookoła świata.
Pszczoły, Oko w oko z tygrysem oraz Pokochaj orangutana (dwie ostatnie wydane przez IKEA) to z kolei moje ulubienice. No i oczywiście wszystkie trzy albumowe pozycje wydawnictwa Multico – polecam bardzo!
Wreszcie mamy odcinek trzeci półki z książkami przyrodniczo-naukowymi. Tutaj niekwestionowanym hitem jest Nie mamy pojęcia wydawnictwa Insignis (dla młodzieży) oraz książeczki dla młodszych dzieci – Kupa, Robale i Gadu, gadu, kwa, kwa? wydawnictwa Dwie Siostry.
Czytane i lubiane przez dzieci są obie książki wydawnictwa Arkady: Biologia, chemia, fizyka i Matematyka.
Seria po prawej – 30 sekund o… to pozycja dla zdecydowanie starszej młodzieży i dorosłych.
Na osobnej półce mamy kilka serii wydawniczych. Świetna seria „Nazywam się…” wydawnictwa Media Rodzina plus dwie superanckie, ciekawe graficznie książeczki Anny Czerwińskiej-Rydel. Wszystkie przeczytane po kilka razy.
Serii „Neli małej reporterki” reklamować nie muszę. Nasza Patrycja wsiąkła i przepadła. Ja wsiąkłam zaś w Chłopca, który miał marzenia Marka Kamińskiego.
Ostatnimi czasy kilka wydawnictw postawiło na rozmiar. Widocznie uznali, że nie tylko małe jest piękne i że duży może więcej. Hm. Może i może. Te potężne księgi robią wrażenie (zastanawiam się czy nie bardziej na dorosłych niż na dzieciach…?) i wyglądem, i rozmiarem, i… wagą! Nie wiem tylko, czy to papier tyle waży, czy też wiedza w nich zawarta?
W każdym razie Pod ziemią. Pod wodą nasze dzieci polubiły najbardziej. Ja polubiłam Botanicum, Pszczoły, Jajo, Grzyby i Świat przyrody. Pozostaję z nadzieją, że dzieci (i młodzież) też je polubią. Na razie przeglądają, oglądają, ale się nie zachwycają.
A Patrycja, gdy ma odpowiedzieć na pytanie „Co poczytamy razem?” to proponuje Dzieci z Bullerbyn albo Poczytaj mi mamo. Cóż. Wybiera emocje i ciekawą historię zamiast wiedzy i pięknych, wysmakowanych ilustracji. W sumie ją rozumiem.
Kolorowy portret miasta. Co prawda to nie typowe książki, tylko bazgrolniki, jak je nazywam, ale bardzo lubiane przez Patrycję. Walor edukacyjny idzie w parze z walorami estetycznymi, bo ładnie jest to zilustrowane.
Książki popularnonaukowe dorosło-młodzieżowe
Mamy też półkę dorosło-młodzieżową. Tutaj pokazuję jej fragment bardziej młodzieżowy. Polecam (bardzo!) obie książki Richarda P. Feynmanna: Pan raczy żartować, panie Feynmann! i A co ciebie obchodzi, co myślą inni? oraz obie „pytaniówki”: Czy niedżwiedzie polarne czują się samotne? i Czy pingwinom nie zamarzają stopy?.
Łamigłówki rysunkowe to typowe zadania Mensy, lubiane przez naszą młodzież, która w ogóle lubi łamigłówki. Pozostałe pozycje ze zdjęcia jeszcze czekają na przeczytanie.
Oto dalszy fragment półki naukowej dorosło-młodzieżowej. Jeszcze nie czytany (oprócz wspomnianego i pokazanego wyżej Feynmanna).
Nie wiem, jakim cudem znaleźli się tu Greccy Herosi, ale widocznie nie bez powodu, bo to naprawdę hit nad hity naszej młodzieży, a nawet dzieciarni. Dorośli też mają na niego chrapkę.
Część matematyczna
Poniżej część matematyczna naszej biblioteczki, ale niecała, bo bez książeczek „Kangurkowych” wydawnictwa Aksjomat.
Tutaj mamy wiele hitów. Począwszy od Niesamowitej matmy i Małego geniusza sczytanego do reszty, przez serię wydawnictwa National Geographic (Matemagicy, Pieniądze na stół i Ewolucja-rewolucja – to akurat nie o matmie, ale też znakomite), aż po stare, kupione na aukcjach książki, o których za chwilę, poniżej.
Paragrafówki wydawnictwa Zielona Sowa, czyli Matematyczne śledztwo, Zagadki logiczne oraz Naukowe śledztwo są bardzo fajne, ale jeśli chodzi o nasze dzieci, to szału nie ma. Co oznacza, że przeczytali tylko raz albo dwa.
A! Byłabym zapomniała o Algebrze w obrazkach! Cały czas jest w czytaniu, cały czas!
Geometria dla najmłodszych. To właśnie jedna ze starych książek kupionych na Allegro, poleconych przez moją koleżankę, Bubę Bajdocję. Bardzo lubiana swego czasu przez nasze dzieci. Na pewno dla młodszych. Może dla klas zero – trzy?
Niedźwiadki na podwórku. Kolejny staroć, świetny i baaardzo zaczytywany przez dzieci. Też raczej dla klas zero – trzy.
Zerko czyli trzy dni w Karlikanii. Zerko to chłopiec, którego przygody wprowadzają dzieci w świat arytmetyki. Genialne! I dla dzieci, i dla młodzieży, i dla dorosłych.
Zerko żeglarz uczy dzieci geometrii podczas rejsu. Cóż powiedzieć? Genialne. Jak wyżej.
Czy umiecie się dziwić?. Tę staroć znalazłam na jakimś pchlim targu. Książeczka z 1984 roku, nosi podtytuł: Matematyka i fyzyka w otaczającym świecie. Dzieci mówią, że im się podobało. Ja jeszcze nie czytałam, ale na pewno to zrobię.
Książki historyczne
Oto nasza półka dziecięco-młodzieżowa historyczna (i kawałek matematycznej z prawej strony, bo stoją obok siebie).
Tutaj – muszę przyznać – godne polecenia są WSZYSTKIE pozycje. Serio!
Serię „Ale historia…” zachwalałam na Instagramie. No… To jest genialne, proszę Państwa, i tyle w temacie. Zarwałam przez te książeczki dwie noce. Bynajmniej nie żałuję, a wręcz polecam. Niekoniecznie zarwanie nocy, ale książki jak najbardziej. Każdemu, w każdym wieku. Tak gdzieś od starszaków w przedszkolu.
Starszakom zaś, ale już nie tym w przedszkolu, polecam serię „Wielkie mowy historii”. Teksty źródłowe to jest to, co lubią tygrysy, czyli miłośnicy historii.
Książki o tematyce artystycznej
Przedstawiam półkę artystyczną. Sztuka, balet i muzyka, a z nich wszystkich najbardziej umiłowany – balet (przez Patrycję), czyli seria „Bajki baletowe”.
Grubaśna żółta Gwiaździsta noc Vincenta czyli histora sztuki dla dzieci Naszej Księgarni to nasz najnowszy nabytek. Wiążę z nim duże nadzieje, choć jeszcze nie był czytany.
Seria o Kocie Cagliostro autorstwa Jarosława Mikołajewskiego wydawnictwa Media Rodzina to kryminał ze sztuką i kulturą w tle. Też bardzo lubiany przez Patrycję. Dla dzieci raczej niż dla młodzieży, choć i ja przeczytałam ze smakiem.
Bajka o instrumentach muzycznych z płytą CD w komplecie to skromna książeczka, niewidoczna na półce, bo cienka. Za to wartościowa. Można posłuchać jak brzmią instrumenty orkiestrowe (a przy okazji osłuchać się z fragmentami kanonu muzyki poważnej) i o nich poczytać. Swego czasu często ją czytaliśmy i słuchaliśmy jej płyty.
Muzyka Pana Moniuszki też jest niepozorna i nie widać jej na półce. A to pamiątka. Dostałam ją w 1987 roku w nagrodę za dobre wyniki w nauce w szkole muzycznej!
Dwie Siostry jak zwykle wymiatają. Cała kolorowa seria wymiata. Nie mamy tylko książki M.O.D.A, bo moda to nie jest coś, co bardzo nas interesuje [oj tam oj tam, zaraz nie interesuje!]. Ale nie mówię nie. Kto wie, może św. Mikołaj przyniesie nam tę część cyklu? [Przyniosł!]
Z lewej strony zdjęcia przycupnął stary Leksykon dla dzieci i młodzieży wydawnictwa Wiedza Powszechna z 1979 roku – ciekawostka – z ilustracjami Janusza Stannego.
A na koniec półka, którą nazwałam „różności”. Bo wrzuciłam na nią wszystko to, czego nie umiałam wrzucić do pozostałych kategorii albo znalazłam gdzieś w domu już po cyknięciu pozostałych zdjęć.
Tutaj godne uwagi są Pomysłowy Dobromir, Rzymianie i Przewodnik + atlas dla dzieci. Godne uwagi, bo lubiane przez nasze dzieci i młodzież.
Rok polski w życiu, tradycji i obyczajach ludu z kolei jest moim ulubieńcem. To książka na każdą okazję, że tak powiem, bo opowiada o naszych polskich świętach i obyczajach z nimi związanych.
I to już koniec. Koniec spisu naszych książek popularnonaukowych dla dzieci i młodzieży.
Koniec na dziś, bo kto wie, co przyniesie jutro? To znaczy ja wiem, że przyniesie nowe (albo i stare, w sensie z drugiej ręki) książki. Nie wiem tylko, gdzie je położymy? Tak czy siak, biblioteka to dobra inwestycja, jeśli chodzi o edukację. Nie tylko domową.
Jeśli macie jakieś pytania co do przedstawionych książek, to chętnie odpowiem.
Pa!
Aaaaaale dużo tego macie 🙂
Hihi, ostatnio trochę nam doszło. Może zrobię uaktualnienie?
Ja już zrobiłam notatki 🙂
Dziękuję, że dzielisz się wartościowymi i sprawdzonymi książkami…
Kasiu,
Fajnie że się przydaje
Pozdrawiam!
Na jednej z półek zauważyłam Głos Przyrody, jedna z moich ukochanych książek z dzieciństwa.
Ciekawa jestem czy jest jakieś nowe wydanie tej pozycji a jeśli tak to czy wprowadzono jakieś zmiany?
Marto, jest nowe wydanie „Głos Przyrody – wiosna” wyd. Siedmioróg, i z tego co się zorientowałam, teksty są niezmienione ale szata graficzna – całkowicie. No i to już nie jest ten sam Głos Przyrody… Ale z drugiej strony zawsze coś.
Ja bym jeszcze dorzuciła: „Zaskórniaki i inne dziwadła z krainy portfela” Grzegorza Kasdepke, oraz z historii – książki mojego dzieciństwa: czerwona seria: „Tak żyli ludzie….”
I zapomniałabym – największe hity ubiegłego roku w naszym domu: „Tu jesteśmy. Kosmiczne wyprawy, wizje i eksperymenty” – Aleksandry i Daniela Mizielińskich oraz „Zjedz to sam” tych samych autorów.
O! Ruda, miło Cię znów widzieć, znaczy czytać 🙂 Czerwona seria? Zaintrygowałaś mnie. Wyguglałam i będę polować 🙂 A że Mizielińskich polecasz to też fajnie, bo oczywiście wiadomo że są świetni, ale jak ktoś napisze, że to „największe hity ubiegłego roku” jakichś konkretnych dzieci i rodziców, to od razu bardziej się człowiek czuje zachęcony.
Czytam cały czas. Tylko mi kilka komentarzy po prostu wywaliło i wygląda, jakbym nie czytała.
Cześć Ruda! Dziękuję że się odzywasz. Ale spoko, nie musisz cały czas komentować 🙂 Wystarcza mi świadomość, że jesteś. I dzięki, że jesteś!
No i dzięki Ci wielkie za ten wpis, już nie wiedziałem czym dzieciaki przyciągnąć do czytania, a może takie tomy właśnie się sprawdzą. Zaraz szukam w sieci. Nie mam tylko kłopotu ze starszym, on czytać uwielbia. Czytamy właśnie wspólnie popularnonaukowe książki. W tym miesiącu liczymy też na nowość od EnArche, fundacji wspierającej rozwój nauki. To nasza można powiedzieć, pasja.
Książki popularnonaukowe pochłaniam z wielkim zapałem i mam taką pasje już od kilku lat. Ostatnio bardzo interesuje mnie twórczość Michaela J. Behe, amerykańskiego biochemika i autor książki „Granica ewolucji”. Przedstawia ona rozwinięcie argumentacji zawartej na stronach „Czarnej skrzynki Darwina”. Nie mogę się też doczekać Webinarium z udziałem autora https://granicaewolucji.pl/ , które jest organizowane przez Fundację En Arche oraz Wydział Biologii i Nauk o Środowisku UKSW.