Obiecałam Wam kiedyś napisać coś więcej o książce Toma Hodgkinsona „Jak być wolnym”.
Dzisiaj, ponieważ jestem na wakacjach i nie mam czasu pisać długaśnych artykułów, postanowiłam wyręczyć się Tomem Hodgkinsonem i przytoczyć kilka cytatów.
„Jak być wolnym” to podręcznik składający się z 29 rozdziałów – lekcji o tym, co powinniśmy robić, by stać się wolnymi. A pierwszym krokiem do wolności jest uświadomienie sobie, co robi świat, by nas zniewolić. To właśnie wyjaśniają kolejne rozdziały.
W pierwszym rozdziale – „Precz z niepokojem, bądź beztroski”, autor zachęca nas, byśmy żyli radośniej. Jednak najpierw odsłania nam kurtynę:
(…) żyjesz w epoce niepokoju, osaczony przez purytanów, zniewolony przez karierę, upokarzany przez szefów, napastowany przez banki, kuszony przez gwiazdy, znudzony telewizją; ciągle pełen nadziei, lęku lub żalu. To Sprawa, Człowiek, System, Kartel, Układ – jakkolwiek byśmy nazwali struktury władzy – chcą, byś się niepokoił. Lęk świetnie służy zachowaniu status quo. Ludzie zżerani przez niepokój to doskonali konsumenci i pracownicy. Rządy i wielki biznes kochają więc terroryzm, wręcz go uwielbiają, bo przynosi im korzyści. Niepokój każe nam również sięgać po ukojenie, jakie przynoszą zakupy płacone kartą kredytową i kiepskie jedzenie.
Dalej Hodgkinson pisze o tym, jaką wizję świata serwują nam media.
Świat jest niebezpieczny, pełen szalonych, miotających bomby terrorystów samobójców, morderców, złodziei, łajdaków oraz kataklizmów. Nie wychodź z domu! Oglądaj telewizję! Kupuj przez internet! Zwiń się na kanapie i oglądaj DVD!
Jak u George’a Orwella w „Roku 1984” mówi nam się, że jesteśmy w stanie ciągłej wojny – tylko wróg się czasami zmienia. (…) Inny wróg, ten sam niepokój i ten sam skutek – masowa bezsilność.
Co zatem radzi nam Tom Hodgkinson? Nie zaleca łykania pigułek ani uprawiania sportów.
Leniuchowanie, nicnierobienie – d o s ł o w n i e nierobienie niczego – pomaga zwalczać niepokój. Jedno, czyli zapomnienie porzucenia własnego ja i zgoda na to, by rzeczy przepływały przez ciebie. (…)
Nicnierobienie i pozwolenie sobie na usłyszenie własnego ja to jedno, natomiast zadbanie o odpowiednią pożywkę, spoisty kompost dla duszy – to drugie.
Należy wprowadzać do własnego umysłu wysokiej jakości skladniki i substancje. Dieta złożona z dobrej literatury, bez chłamu w postaci gazet i czasopism, które tylko pogłębiają niepokój, zaowocuje sensownym myśleniem i stworzy samowystarczalnego, zaradnego człowieka. Nakarm swoj umysł. (…) W skład naszej diety powinno też wchodzić inspirujące towarzystwo, moc wesela, uciechy, jadła i swawoli. (…) Ja ograniczyłem się do czytania jednej gazety tygodniowo, co pozostawia o wiele więcej czasu na rzeczy, które są w życiu ważne – takie jak picie i muzyka. Zastąp telewizję przyjaciółmi, a gazety – książkami.
Innym sposobem walki z niepokojem, jaki poleca Tom Hodgkinson, jest praca fizyczna – w ogrodzie czy na roli.
Zachwala życie na wsi, które niesie ze sobą urozmaicenie związane z różnorodnością prac, które powiązane są z kolei ze zmiennością pór roku.
Dieta złożona wyłącznie z pracy umysłowej obezwładnia i dusi. (…) W byciu farmerem fantastyczna jest ilość czasu, który możesz poświęcić na myślenie. Kolejna rzecz: nie chodź na siłownię. Siłownia wplątana jest w świat próżności, pieniędzy i absurdalnej pogoni za doskonałością. To etyka konsumpcjonizmu przełożona na ludzkie ciało.
Tom Hodgkinson pisze, że nasze życie zaczyna sprowadzać się do patrzenia w ekrany.
W pracy, w domu, na siłowni, w tramwaju, w kinie – wszędzie są jakieś ekrany czyniące nas biernymi odbiorcami. Patrzymy, jak inni ludzie robią różne rzeczy, zamiast robić je sami i przez to stajemy się coraz bardziej bezsilni. Co prowadzi do coraz większego niepokoju.
Rozbij ekran i poszukaj ołówka oraz kartki papieru. Żegnaj, telewizjo, witaj, kredo!
Rozdział „Precz z niepokojem, bądź beztroski” kończy wezwanie:
„WSIĄDŹ NA ROWER”
Zresztą, w innej części książki autor wymienia rower jako jeden ze sposobów na większą wolność. Poruszanie się po mieście rowerem sprawia, że gwiżdżemy na korki, na tłok w tramwajach i spóźniające się autobusy. Wolni i swobodni suniemy przez miasto. Ja bym jeszcze złośliwie dodała – i wdychamy jego trujące wyziewy. Ale cóż – jadąc samochodem czy innym autobusem przyczyniamy się do zwiększenia ilości tych wyziewów.
Na szczęście możemy od czasu do czasu wyjechać na wieś, a niektórzy szczęśliwcy bądź nieszczęśliwcy (w zależności od tego czy zdają sobie sprawę ze swego szczęścia) – mogą na niej mieszkać.
Ja jestem tym szczęśliwcem, który co prawda mieszka w mieście, ale od czasu do czasu wyskakuje na wieś. Co właśnie teraz uczyniłam, wakacjując się z dziećmi.
Dlatego też kończę wreszcie ten wpis i lecę z dziećmi na konie, bo jak wiadomo, nie po to jedzie się na wakacje, żeby pisać bloga (czy aby na pewno?), a w dodatku zbyt długie patrzenie w ekran zwiększa niepokój (czy spodoba się mój wpis? czy nie jest za krótki, ani za długi? czy nie ma w nim błędów językowych i gramatycznych? czy nie narobiłam literówek? czy nie za dużo cytatów? i tak dalej…).
Zaległam na kanapie, aby bezmyślnie pogapić się w ekran i popatrzeć na cudze życie, a Ty mnie bezceremonialnie skopałaś z tej kanapy Twoim wpisem. Ok, idę plewić grządki w ogródku.
P.S. udanych wakacji 🙂
No normalnie padłam ze śmiechu 🙂 Muszę się sama skopać z fotela, bo za długo już siedzę. Niestety, nie mam ogródka, tylko balkon z podwiędniętą dynią ozdobną…
Wakacje mam udane, wiesz – takie na raty – wyjazdy na tydzień-dwa i powrót do miasta. Tobie i rodzince też życzę udanych!
Przez Ciebie trafiłam na Toma Hodgkinsona i… szlag wziął moje plany miesiąca bez konsumowania informacji. Przeczytałam „Jak być leniwym” i z niecierpliwoscią czekam na przesyłkę z książką „Jak być wolnym”. Prezentują one podejście do życia i świata, jakie sama teraz zgłębiam, także z podpowiedzią zajrzenia do tego pana spadłaś mi z nieba. Dziękuję! 🙂
Cieszę się Ula że Cię zainspirowałam. Lubię zarażać 🙂 Pozdrawiam i miłego leniuchowania życzę!