W programie Moda na Rodzinę powiedziałam, że przeszliśmy na edukację domową między innymi dlatego, że nie chcieliśmy, aby szkoła odbierała nam wolność decydowania o tym, jak mamy spędzać swój czas po szkole (odrabianie lekcji!).
Po jakimś czasie przyszło mi do głowy, że może to zostać odebrane przez sceptyków jako pójście na łatwiznę, ucieczka od obowiązków czy wysiłków.
I w porządku. Niech sobie będzie odebrane jak będzie (nie mam wpływu na to, co myślą inni ludzie), jednak gdybym mogła we wspomnianym programie rozwinąć temat, to dodałabym co następuje:
Szkoła odbiera nam wolność decydowania o tym, jak mamy spędzać swój czas po szkole, i możemy roboczo przyjąć, że dla niektórych ludzi jest to cena, jaką są w stanie zapłacić za dobre (!?) wykształcenie swoich dzieci. Czyli że szkoła coś zabiera, ale i coś daje w zamian.
Ale… Co szkoła daje w zamian?
I ja, i mój mąż, i moje dzieci byliśmy i jesteśmy przekonani, że szkoła, odbierając nam wolność robienia w czasie wolnym od szkoły tego, co chcemy, nie daje nam w zamian AŻ TYLE, by to wynagrodzić.
Szczerze mówiąc, to w ogóle nie widzę, CO TAKIEGO szkoła daje w zamian, odbierając nam wolność. Nie daje nam nic, czego nie jesteśmy sobie w stanie zorganizować POZA SZKOŁĄ.
Kwestię, ile jest warta nasza wolność robienia tego, co chcemy, po lekcjach w szkole, pozostawiam Wam, drodzy czytelnicy, do samodzielnego rozstrzygnięcia. Dodam tutaj tylko (jeślibyście jakimś cudem tego nie spostrzegli), że zakres wolności, jaką odbiera nam szkoła, znacznie wykracza poza kwestię odrabiania lekcji.
Komentarze nadal (od wpisu na temat social mediów, z 30 maja 2022 roku), są wyłączone. Jeśli chcesz, możesz do mnie napisać na adres kontakt@korneliaorwat.pl