Bądź jak bakłażan, bo jeśli coś jest bakłażanem, to nie może być pomidorem.
I na nic zdadzą się nasze prośby, błagania: „Bakłażanie, bądź pomidorkiem! No bądź!”.
Na nic nasze oczekiwanie, że może, kiedyś, bakłażan się zmieni. W pomidora. No nie. Nie zmieni się, bo nie może. Jest bakłażanem.
Dlatego Ty też (i ja!) bądź bakłażanem. Bo:
Czy wiesz, że nie musisz robić wszystkiego dokładnie tak, jak sobie zaplanowałaś?
Czy wiesz, że nie musisz robić wszystkiego idealnie?
Czy wiesz, że nie musisz być taka, jak chcą inni?
Czy wiesz, że nie musisz robić tego, czego oczekują od Ciebie inni?
Czy wiesz, że inni nie muszą robić wszystkiego dokładnie tak, jak sobie zaplanowałaś?
Czy wiesz, że inni nie muszą robić wszystkiego idealnie?
Czy wiesz, że inni nie muszą być tacy, jak chcesz?
Czy wiesz, że inni nie muszą robić tego, czego od nich oczekujesz?
Czy wiesz, że świat nie musi działać dokładnie tak, jak sobie zaplanowałaś?
Czy wiesz, że świat nie musi działać idealnie?
Czy wiesz, że świat nie musi być taki, jak chcesz?
Czy wiesz, że świat nie musi spełniać twoich oczekiwań?
Ani ty, ani inni, ani świat nigdy nie spełnicie w stu procentach niczyich oczekiwań.
Z prostego powodu. Bo jest to niemożliwe. Bo – jak mówi stare przysłowie pszczół – jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził.
Według Alberta Ellisa, jednego z twórców terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach (TSR), o której czytam właśnie w książce dra Adama Zemełki pt.: Autoterapia. Sto dni do szczęśliwego życia, powodem naszych trosk, problemów psychicznych i – co za tym idzie – życiowych, są nasze błędne przekonania na temat siebie, innych ludzi i świata wokół nas.
Innymi słowy: To, co o czymś myślisz, ma wpływ na to, jak się czujesz i jak działasz. Zmień więc myślenie, a zmienisz swoje odczucia i zachowanie!
Jeśli uważamy, że wszystko i wszyscy, łącznie z nami, powinni być i działać nieskazitelnie (albo po prostu tak, jak my sobie życzymy), to siłą rzeczy jesteśmy skazani na frustrację i niezadowolenie. Bo przecież nikt i nic nie jest idealny, idealne. Podobnie jak nikt i nic nie ma obowiązku (a wręcz nie ma możliwości) być i działać tak, jak byśmy sobie tego życzyli.
Dlatego, aby czuć się dobrze sami ze sobą i aby – co za tym idzie – inni czuli się dobrze z nami, musimy pogodzić się z faktem, że nikt (łącznie z nami) nie musi być idealny ani działać zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Może być. Ale nie musi.
Dlatego, jeśli pomyślisz sobie kiedyś, że „ona mnie nie lubi, bo krzywo na mnie spojrzała”, poczujesz się z tego powodu „beznadziejna” i postanowisz, że nie pójdziesz na to spotkanie, na którym „ona” też będzie, to… Zatrzymaj się. Weź głęboki wdech.
I bądź jak bakłażan.
Bo zobacz. Bakłażan nie martwi się, że ktoś na niego krzywo spojrzał (na przykład mój mąż, który nie lubi bakłażanów). Bakłażan ma w nosie, że ktoś go nie lubi. Bakłażan jest bakłażanem, tak po prostu. Bakłażan jest sobą i nie odczuwa potrzeby dostosowania się do oczekiwań innych. Dla mojego męża bakłażan jest za gumowaty, no i tylko tego brakowało, żeby bakłażan przestał być gumowaty po to, by się dostosować do gustów mojego męża! Mnie podoba się właśnie jego gumowatość! Za to go lubię!
Dlatego bądź jak bakłażan.
Nie przejmuj się, że ktoś cię nie lubi. Nie przejmuj się, że coś ci nie wyszło. Przecież bakłażan, nawet jeśli urośnie trochę mniej foremny, ma to totalnie w nosie (OK, bakłażan nie ma nosa, ale wiecie o co chodzi)! Wciąż jest bakłażanem.
Tak więc proszę Cię – bądź jak bakłażan.
I zaakceptuj fakt, że inni też chcą być jak bakłażan. I że świat też jest jak bakłażan. Taki, jaki jest. Możesz go sobie (bakłażana, nie świat) ugotować, usmażyć, doprawić, jeśli chcesz, żeby Ci lepiej smakował, ale nie zrobisz z niego pomidora. No nie da się.