Minimalizm w edukacji domowej – czy jest potrzebny?

Minimalizm jest ostatnio modny. Modny, bo wygodny. Bo mniej znaczy więcej. Mniej znaczy taniej. Mniej znaczy łatwiej wybrać. Mniej znaczy mniej nosić (przechowywać, pilnować, sprzątać). Osobiście zainteresowałam się minimalizmem, a właściwie dobrowolną prostotą (tak nazywa się ta filozofia życiowa), dzięki znajomemu z warszawskiej grupy edukacji domowej – Konradowi, założycielowi bloga „Droga do prostego życia”. Decyzja o edukacji domowej wiąże się decyzją o określonym stylu życia.… Czytaj dalej Minimalizm w edukacji domowej – czy jest potrzebny?

„Kalendarz Domowy Babci Aliny” – lata osiemdziesiąte roulez!

Jakiś czas temu kupiłam w antykwariacie „Kalendarz Domowy Babci Aliny na rok 1989”. Obfituje on w różne niesamowite porady dla gospodyń domowych, zwanych dziś szumnie Paniami Domu, mniej lub bardziej Perfekcyjnymi. Porady te są i śmieszne, i straszne, i zabawne, i pożyteczne. Lata osiemdziesiąte to już (nawet dla mnie) historia, więc powiedzmy, że pobawię się w archiwistę-historyka, cytując tutaj od czasu do czasu co smakowitsze kąski z tego „Kalendarza Domowego Babci Aliny”*. Zacznę… Czytaj dalej „Kalendarz Domowy Babci Aliny” – lata osiemdziesiąte roulez!

Co najbardziej lubił Włóczykij?

Co najbardziej lubił Włóczykij? „Iść sobie swobodnie przed siebie, patrzeć jak rozkwitają pąki i grać na flecie całemu światu – oto co najbardziej lubił Włóczykij.” Oto kwestia zasłyszana na filmie z serii „Opowiadania Muminków”. Oto o czym marzy… aaa, nie powiem kto! Zresztą, kto by nie marzył? Nawiasem mówiąc, serial „Opowiadania Muminków” to niesamowity film. Przepiękna animacja łódzkiego studia Se-ma-for. Świetna muzyka Andrzeja Rokickiego. Można dzieciom pokazać,… Czytaj dalej Co najbardziej lubił Włóczykij?

Ferie się skończyły… a ja piszę o mojej ostatniej lekturze

Ferie się skończyły. Plany planami, a w końcu głupi wirus położył całą rodzinę na dwa tygodnie. Zamiast zawracać głowę Babciom i Ciociom na Mazurach i Podlasiu, siedzieliśmy w domu. Jednak nie ma tego złego… Wynudziliśmy się, odpoczęliśmy, snu zimowego zażyliśmy. Któregoś dnia zabrałam się za książkę leżącą od dawna na półce. Jakoś mnie wcześniej nie kusiła, ale z nudów zajrzałam. I z wielkim zainteresowaniem, a nawet zdumieniem przeczytałam zapiski misjonarza, księdza Andrzeja Duklewskiego „Na Wschodzie… Czytaj dalej Ferie się skończyły… a ja piszę o mojej ostatniej lekturze