O ekranach i ekranikach, czyli jak nam zżerają czas (!?)

No właśnie. Zżerają czy nie? Czy ekrany i ekraniki to zło i trzeba uciekać od nich jak niegdyś uciekano na widok pociągów i samochodów (podobno)? Z ekranami i ekranikami jest jak ze wszystkim – nadmiar może zaszkodzić. Tylko… skąd mamy wiedzieć, że już jest nadmiar? Skąd mamy wiedzieć, czy godzina dziennie bajek na komputerze dla ośmiolatka to nie jest za dużo? Skąd mamy wiedzieć, czy sprawdzanie Instagrama co godzinę (tylko chwilka, chwilunia), to normalka, czy już nałóg? Wiecie… Czytaj dalej O ekranach i ekranikach, czyli jak nam zżerają czas (!?)

Co robią nasze dzieci przez cały dzień, skoro nie chodzą do szkoły?

No właśnie. Oto jest pytanie. Oto są pytania: Co robisz przez cały dzień, skoro nie chodzisz do pracy? Co wasze dzieci robią przez całe dnie, skoro nie chodzą do szkoły? I wreszcie – co ja, Kornelia O… (a jakże!) robiłam przez cały lipiec, skoro nie pisałam bloga? No cóż. Na ostatnie pytanie odpowiem Wam w innym (może następnym) wpisie, a dzisiaj pogadam o pozostałych pytaniach. Pogadam, bo po pierwsze – zalinkuję Wam mojego ostatniego przed wakacjami lajwa, czyli po polsku… Czytaj dalej Co robią nasze dzieci przez cały dzień, skoro nie chodzą do szkoły?

Czy dzieci w edukacji domowej są chowane pod kloszem?

Ładny ten klosz, prawda? Sama chętnie bym się pod nim schowała. Ale nie ma tak dobrze. Jestem już dorosła i nie mogę schować się ani pod kloszem, ani pod maminą spódnicą. Z tym kloszem to dziwna sprawa. Bo przecież w powiedzeniu o chowaniu pod kloszem nie chodzi o klosz od lampy. Chodzi o szklany klosz, o szklarnię, warunki cieplarniane i ochronę. Ale z drugiej strony… klosz to klosz! A ten od lampy też chroni. Chroni trochę odwrotnie, bo – na zewnątrz – przed ciepłem i przed oślepieniem.… Czytaj dalej Czy dzieci w edukacji domowej są chowane pod kloszem?

Jak zacząć edukację domową i nie zwariować?

No wiem, te moje tytuły książek są za długie. Wiem i nie musicie mi tego wypominać. Mam za swoje. Za każdym razem, kiedy gdzieś je wpisuję, to mówię sobie: „Ech, na co ci to było?”. Ale trudno. Zobaczymy, czy jeśli napiszę jeszcze kiedyś książkę, to będzie miała krótszy tytuł. Pożyjemy, napiszemy, zobaczymy. A propos niezwariowania w rozpoczynaniu edukacji domowej. Chodzi o to, żeby zachować spokój. Żeby krok po kroku, poczynając od podjęcia decyzji, przemyślenia jej, raz, drugi, trzeci, piąty, przedyskutowania… Czytaj dalej Jak zacząć edukację domową i nie zwariować?

Ile kosztuje edukacja domowa i dlaczego tyle nerwów?

Oj kosztuje, kosztuje… Ile kosztuje edukacja domowa? Edukacja domowa kosztuje dużo nerwów, muszę przyznać. Dzieci mamy charakterne i niestety kwestionują prawie wszystko. Kwestionują, dyskutują: a po co mi to, a dlaczego mam się tego uczyć, a dlaczego mam opowiadać (po angielsku, na egzaminie) o osobie, którą podziwiam, skoro żadnej nie podziwiam, i o przedmiotach szkolnych, które lubię, skoro żadnych nie lubię… I oczywiście po dłuższej dyskusji (u nas większość dyskusji jest dłuższa, a im dzieci… Czytaj dalej Ile kosztuje edukacja domowa i dlaczego tyle nerwów?