Przy Rodzinnym Stole, część 1

W Wielki Czwartek byłam w szkole Salomon na konferencji zatytułowanej „Przy Rodzinnym Stole”.

Prelegentami byli Nancy i Colin Campbell, małżeństwo z USA, które wychowało i wyedukowało domowo sześcioro swoich i troje adoptowanych dzieci.

Przyznam, że byłam początkowo trochę rozczarowana faktem, iż ich wystąpienie jest przesiąknięte treściami religijnymi.

Przyszłam posłuchać o edukacji domowej, a nie o Biblii.

(Nie mam nic przeciwko rozważaniom religijnym, ale miejsce i okazja wydały mi się niestosowne.) Jednak im dłużej słuchałam, tym bardziej podobało mi się to, co mówili Nancy i jej mąż.

Bo poruszyli ważny temat: rozmów przy rodzinnym stole. Czyli tego, czego w dzisiejszych czasach rodzinom bardzo brakuje.

Oto co powiedziała Nancy:

***

Czym jest Rodzinny Stół? Zauważcie, że stół to mebel biblijny.

Przy stole gromadzili się Chrystus i jego Uczniowie na Ostatniej Wieczerzy. Przy stole, czyli ołtarzu, gromadzimy się w kościele na Uczcie Eucharystycznej.

Bóg zaprasza nas też do swego stołu w Niebie.

Bóg chce, aby miejsca przy stole były zapełnione dziećmi, Bóg nie chce widzieć pustych miejsc przy stole. Dlaczego przy naszych stołach jest tylko jedno, dwoje lub troje dzieci, a pozostałe miejsca są puste? Zapełnijmy je dziećmi!

Czas spędzony całą rodziną przy stole to nie tylko pokarm dla ciała, ale też dla ducha.

Rolą Matki jest przygotowanie pożywnego i smacznego posiłku, tak żeby dzieci chciały przyjść do stołu i żeby cieszyły się na wspólnie spędzony czas.

Nie jedzmy przed telewizorem czy komputerem. TYLKO przy stole.

Stół to nie tylko miejsce służące do spożywania posiłków. To również miejsce komunikacji, dialogu, karmienia duszy, interakcji z dziećmi. Przy stole karmimy zarówno ciało, jak i duszę!

Kiedy mam zamiar przygotować posiłek, myślę nie tylko o tym, co ugotować, ale też zastanawiam się o czym będziemy rozmawiać przy stole!

W naszym domu mieliśmy swoje ulubione tematy rozmów. Rozmawialiśmy między innymi: o polityce, o religii, o minionym dniu (każde dziecko i każdy rodzic opowiadali o tym, jak go spędzili).

Rozmawiajmy z dziećmi podczas wspólnych posiłków.

Jeśli jesteśmy rodziną praktykującą edukację domową, a nasze dzieci nie mają nic do powiedzenia przy stole, to znaczy, że nie mamy z nimi dobrego kontaktu.

Wspólne posiłki stanowią też świetną okazję do pochwalenia się tym, czego nowego się nauczyliśmy. Opowiedzmy sobie o tym nawzajem (Rodzice także!).

W edukacji najważniejsze jest zapamiętanie tego, czego się uczymy. Jak sprawdzić, że zapamiętaliśmy? Potrafimy opowiedzieć o tym, czego się nauczyliśmy.

Ważne jest więc, aby – właśnie podczas wspólnych posiłków – rodzice prosili dzieci:

Opowiedz, czego się dziś ciekawego nauczyłeś lub dowiedziałeś?

Innym naszym ulubionymi tematem rozmów przy stole były zabawne pytania:

Co byś zrobił, gdybyś miał milion dolarów?

Jeden z naszych synów szczególnie lubił snuć marzenia na ten temat. Dziś jest milionerem!

Na czym jeszcze polega karmienie duszy?

Otóż Ojciec bierze Biblię i czyta jej fragment dzieciom. Wystarczy jeden lub dwa wersety. Zadawajmy dzieciom pytania dotyczące przeczytanego fragmentu. Wtedy zaangażują się w uważne słuchanie i zapamiętają to co istotne. Poza tym, dzieci uwielbiają pytania!

W naszej rodzinie dzieci zawsze wyrywały się do odpowiedzi. Nawet te najmłodsze, choć jeszcze niewiele rozumiały, podnosiły ręce w górę krzycząc:

– Ja wiem! Ja wiem!

Czasem były to pierwsze wypowiedziane przez nich słowa!

Siejmy ziarno w sercach dzieci. Pytajmy:

Co Twoim zdaniem oznaczają te słowa?

Co Duch Święty mówi przez te słowa?

Co Bóg chce nam przekazać?

Wielu wierzących ludzi nie rozumie Biblii. Polegają oni tylko na wyjaśnieniach księdza w kościele. Nie czytają i nie próbują zrozumieć sami.

Pokażmy naszym dzieciom, że Biblia jest dla nas ważna i że możemy wspólnie ją odkrywać i cieszyć się jej czytaniem. Do tego właśnie służy Stół Rodzinny!

W Księdze Wyjścia (rozdział 40) znajdujemy opis budowy Namiotu Spotkania przez Mojżesza. W Namiocie Spotkania Mojżesz zbudował ołtarz. Rano i wieczorem podtrzymywał ogień palący się na ołtarzu, usuwał z niego popiół, palił kadzidła.

Nazywam to „zasadą ranka i wieczoru”.

Rano i wieczorem podtrzymujmy przy naszym stole ogień wiary, usuwajmy z niej popiół, „rozpalmy kadzidła” Słowa Bożego, żeby jego „zapach” unosił się w naszym domu przez cały dzień!

Opowiem teraz o wspólnej modlitwie. Wspólna modlitwa to najpotężniejsza rzecz jaka możemy zrobić jako rodzina! Szatan zrobi wszystko co w jego mocy, by odwieść nas od modlitwy. Szatan nienawidzi modlitwy! Często kusi nas tym, co wygląda na dobre i czyste.

Na przykład – organizujemy dzieciom różne zajęcia, wozimy je tu i tam, zapełniamy im czas różnymi mądrymi i kształcącymi zabawami, warsztatami… ale nie mamy już czasu i sił na modlitwę i czytanie Słowa Bożego. Szatan odnosi zwycięstwo. Odwiódł nas od najważniejszego – zebrania się wokół stołu. Od modlitwy.

Jak wyglądała modlitwa w naszym domu?

Mieliśmy dwa „pudełka modlitewne”:

Pierwsze pudełko zawierało nasze rodzinne modlitwy, czyli karteczki z modlitwami, z których każdy wybierał jedną do odczytania. Pudełko przekazywaliśmy z rąk do rąk.

Drugie pudełko zawierało karteczki z intencjami (za naród, za prześladowanych chrześcijan, za ludzi żyjących w totalitaryzmach, itd.). Również to pudełko przechodziło z rąk do rąk i każdy wybierał jedną intencję do odczytania. W miarę potrzeb uzupełnialiśmy pudełko o nowe karteczki z intencjami.

Polecam Wam wspólne wymyślanie intencji modlitewnych, bo często dzieciom brakuje w tym zakresie inwencji.

Modlą się „o dobrą noc i dobry dzień”, a to jednak za mało. Od nas dzieci mają nauczyć się modlić za innych.

Uważam, że modlitwa rodzinna jest bardzo, bardzo ważna.

Jeśli modlitwy rodzinnej zabraknie, zabraknie też ludzi modlących się w kościołach.

***

Słowa Nancy bardzo przypadły mi do serca, szczególnie że zwyczaj celebrowania wspólnych posiłków i rozmów przy stole był obecny w moim rodzinnym domu.

W naszym zabieganym życiu trudno znaleźć czas na choć jeden wspólny posiłek, ale wciąż próbujemy! Próbujemy też znaleźć czas na codzienne krótkie czytanie i rozważanie Biblii i rodzinną modlitwę wieczorną. Licho nie śpi, ale jest o co walczyć!

W kolejnym wpisie relacjonuję wystąpienie Colina, męża Nancy.

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża i mama trójki nastolatków: absolwenta liceum, licealisty i siódmoklasistki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię pisać (nie tylko bloga), spacerować, robić na drutach i szydełkować. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze. Jestem autorką dwóch książek o edukacji domowej: „Droga w nieznane? Edukacja domowa dla początkujących” i „Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *