Kto ma rację albo syndrom kwoki czyli jak mam zatytułować ten wpis?!

Dzisiaj przedstawiam scenkę rodzajową z morałem lub bez, jak kto woli.

(Przepraszam za opóźnienie, zobowiązałam się wszak Czytelnikom do publikowania wpisów we wtorki i piątki. Mąż na szczęście pociesza, że przecież nie obiecywałam że we wszystkie. Ponadto moi Czytelnicy na pewno nie są drobiazgowi.)

A oto scenka:

Właśnie wybieramy się na dłuższy (podobno ma być romantyczny) weekend z mężem. Dzieci zostawiamy pod opieką Babci, która z kolei wybiera się z nimi na spacer.Nie mogę się doczekać naszego wyjazdu, dzieci też…

„Zupa jest w szufladzie lodówki w garnku a grzanki w słoiku w spiżarni, trzeba podprażyć grzanki na patelni. Do pulpetów ugotujcie kaszę gryczaną albo jaglaną. Wszystko macie rozpisane na kartce na tablicy magnetycznej. Po owoce może Mama wysłać chłopców na bazarek. Msza dla dzieci jest na 11.30. Rodzynek nie garb się! Najstarszy choć tu, nie czytaj tego Calvina i Hobbesa tylko słuchaj co mówię do Babci bo też masz wiedzieć gdzie co jest! Rodzynek, zrób teraz gimnastykę żeby Babcia wiedziała jakie masz ćwiczenia. Macie pomagać Babci, ona nie będzie Was obsługiwać tak jak ja! Pamiętajcie o biletach rocznych jeśli się gdzieś wybierzecie tramwajem. Jak wrócicie ze spaceru to chłopcy mają poodkurzać, to jest warunek niedzielnego wyjścia na lody! Najstarszy, chodź zapakuj sobie wodę i kanapkę do plecaka na spacer! Słucham?! Zapewniam cię że będziesz potrzebował jedzenia! Rodzynek! Myłeś zęby?! To maszeruj! A czapka z daszkiem gdzie? Zakładaj! Wziąłeś plecak? Może byś zaczął sam pamiętać o zabraniu wody i kanapki na spacer, co?! Najstarszy, pozwól Rodzynkowi wziąć tę hulajnogę, co ty, pies ogrodnika jesteś?!”

Pośród moich monologów i okrzyków Gwiazda podeszła do Babci, poprosiła o zrobienie kanapki na spacer, wzięła sobie butelkę i nalała wody, zapakowała wszysko do plecaka, ubrała się i czekała. Czasem tylko zerkała na mnie z takim jakby… Politowaniem? Współczuciem?

Gwiazda ma lat cztery i pół.

Mąż mówi, że mam skłonność do nadmiernej kontroli wszystkiego.

Ja mówię, że przecież muszę tych chłopaków wychować na ludzi i jak ich zostawię samych sobie to nigdy nie będą myć zębów, ścielić łóżek, sprzątać brudnych skarpetek i zabierać wody i kanapek na spacer.

No i kto ma rację?

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża i mama trójki nastolatków: absolwenta liceum, licealisty i siódmoklasistki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię pisać (nie tylko bloga), spacerować, robić na drutach i szydełkować. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze. Jestem autorką dwóch książek o edukacji domowej: „Droga w nieznane? Edukacja domowa dla początkujących” i „Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *