Jabberwocky – nowy polski przekład!

Pamiętacie „Alicję po drugiej stronie lustra” Lewisa Carolla? Alicja znalazła książkę z dziwnym poematem, z którego nic nie rozumiała. Posłuchajcie:

 

Jabberwocky

Lewis Caroll

 

Twas brillig, and the slithy toves
Did gyre and gimble in the wabe;
All mimsy were the borogoves,
And the mome raths outgrabe.

Beware the Jabberwock, my son!
The jaws that bite, the claws that catch!
Beware the Jubjub bird, and shun
The frumious Bandersnatch!

He took his vorpal sword in hand:
Long time the manxome foe he sought-
So rested he by the Tumtum tree,
And stood awhile in thought.

And as in uffish thought he stood,
The Jabberwock, with eyes of flame,
Came whiffling through the tulgey wood,
And burbled as it came!

One, two! One, two! And through and through
The vorpal blade went snicker-snack!
He left it dead, and with his head
He went galumphing back.

And has thou slain the Jabberwock?
Come to my arms, my beamish boy!
O frabjous day! Calloh! Callay!
He chortled in his joy.

Twas brillig, and the slithy toves
Did gyre and gimble in the wabe;
All mimsy were the borogoves,
And the mome raths outgrabe.

Ten osobliwy wiersz doczekał się wielu przekładów, lepszych i gorszych. Nam najbardziej podobają się przekłady autorstwa Macieja Słomczyńskiego i Roberta Stillera.

Jednak ponieważ dobrego nigdy za wiele, Najstarszy postanowił zrobić jeszcze jeden!

Oto najnowszy, polski przekład wiersza „Jabberwocky”:

 

Paplołak

Najstarszy – Sergiusz Orwat (z niewielką pomocą Taty)

 

Światlało. Ośliskłe wijsuki
Zielnognomonnie krętoryły.
Mgłe tukaliony usposępły,
A wędrowarchle chrząkowyły.

Paplołak, synu, to stroźny zwierz!
Jego szpozurów ty się lękaj!
Złokrutny jest także kłujoptak,
Jak również dziaszny smobandeltaj!

Chłopak wziął w rękę wirne ostrze,
Szupił potwora nocą i dniem.
Po długim czasie usiadł smęczony
Pod brzuchodrzewu zadumnym pniem.

Tymczasem, kiedy odspoczywał
Z krzęstwiny wyszedłznął Paplołak.
Strasznie rywyjczał, płonąc okiem,
A jego szpozur był niby hak!

Świst ciach! Świst ciach! Łubudu!
Wirnym swym ostrzem ciął potwora!
Ściął jego łeb, i zaraz do dom
Cwałumnie biegł, bo już nań pora.

Ty zabniszczyłeś paplołaka?
Chodź w me objęcia młohaterze!
Szczędosny dziś dzień! Talrlum! Ha hej!
Śmiechwalił paplobójcę szczerze.

Światlało. Ośliskłe wijsuki
Zielnognomonnie krętoryły.
Mgłe tukaliony usposępły,
A wędrowarchle chrząkowyły.

Jak Wam się podoba?

Muszę przyznać, że miło było oglądać jak Najstarszy pracował nad tym wierszem. Unschooling i edukacja domowa jednak działa!

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża i mama trójki nastolatków: absolwenta liceum, licealisty i siódmoklasistki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię pisać (nie tylko bloga), spacerować, robić na drutach i szydełkować. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze. Jestem autorką dwóch książek o edukacji domowej: „Droga w nieznane? Edukacja domowa dla początkujących” i „Edukacja domowa niejedno ma imię. Mentorzy edukacji”.

6 komentarzy

  1. Podoba mi się. Możesz być dumna z tłumacza.
    Unschooling (przed chwilą sprawdziłam, co to jest – już wiem), czyli co? Pozwalanie dziecku, żeby uczyło się tego, co chce i lubiło to. Niby takie proste, ale w realnym świecie ograniczane. Czytam właśnie „Finansowy ninja” wiadomo jakiego autora – i w tej publikacji autor też wskazuje, że w szkole każą uczniom uczyć się tego, czego nie lubią, a nie tego, w czym są dobrzy. Na przykład: lubię matematykę i mam 5, a nie lubię geografii i nie zdałam testu z krajów Afryki. Wobec tego zamiast siedzieć i rozwiązywać nowe, coraz trudniejsze zadania z matmy i cieszyć się tym, to spędzę wieczór czy dwa męcząc się nad nazwami typu Zambia i RPA. I po ukończeniu szkoły będę miała w miarę równe oceny, ale na ukochaną matematykę już nie będę miała czasu. (Oczywiście uważam, że człowiek powinien mieć dużą wiedzę ogólną, bo to się przydaje nie tylko w „1 z 10”, ale to tylko taki przykład).
    Ja staram się mojemu dziecku wrzucać do głowy każdą informację, o którą zapyta – nie myślę, czy to jest za trudne, czy nie – tak jak sugerujesz w swoich postach (plus gry planszowe 🙂 – okazuje się że dziecko w wieku 2-4 lata może przyswoić taką wiedzę, takie informacje, których uczą się dzieci w podstawówce czy gimnazjum i ma z tego dużą radość. I to jest świetne w byciu rodzicem – dawanie tych wszystkich możliwości i obserwowanie jak korzysta z tego.

    1. Ruda! Dziękuję za ten komentarz, jak zwykle zapewniasz wartość dodaną moim czytelnikom 🙂 A „Finansowego Ninja” mam i ja! Jeszcze nie rozpakowany, i jescze nie zdecydowałam kto z nas dostanie go pod choinkę 🙂 I tak wszyscy będziemy czytać. Życzę Ci kochana spokojnych i zdrowych Świąt!

  2. Moim zdaniem, jest to najciekawiej przetłumaczony tytuł wiersza ze wszystkich przełożeń jakie miałam okazje czytać. Gratulacje.

  3. Tak naprawdę jest to w równej mierze tłumaczenie, co oparcie się na innych tłumaczeniach i oryginalnych ilustracjach. Np. tukaliony utworzyłem patrząc na ilustrację. Tenniel narysował „borogoves” jako ptaki o dużych, jakby tukanich dziobach, długich cienkich nogach i grzywach z piór charakterystycznych dla samców batalionów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *