Czy edukacja domowa jest lepsza od szkoły?
Dla nas jest lepsza. Dlaczego – wyjaśniałam już w kilku artykułach: Co jest piękne, Co jest piękne – część druga, Alfabet, Zalety szkoły?.
W artykułach tych wychwalam edukację domową, nie ukrywam też jej wad. Uważam jednak, i świadomie to powtarzam, że edukacja domowa jest najlepszym i najbardziej naturalnym rozwiązaniem dla rodziny.
To oznacza tylko i aż tyle, że MY jesteśmy jej zwolennikami i uważamy ją za lepszą od innych form edukacji.
Ale dla INNYCH rodzin lepsza może być szkoła. Z różnych względów. Bo o gustach się nie dyskutuje (czyżby?). Bo realia życiowe są takie a nie inne.
W sumie powinnam na tym temat zamknąć. O czym tu pisać? Jedni lubią ED, inni szkołę. Ci ze szkoły przekonują tych z ED, że w szkole jest lepiej, i vice wersa. Tak się wesoło przekomarzamy.
A jednak… daje się czasami zauważyć pewną rywalizację pomiędzy zwolennikami obu tych alternatyw edukacyjnych.
Przykład?
Kiedy mówię coś w rodzaju: „Edukacja domowa jest lepsza, bo mogę spędzać z dziećmi więcej czasu i mam większy wpływ na ich wychowanie.”,
interlokutor odbiera komunikat miej więcej tak: „Ona uważa się za lepszą matkę.”
Działa to też w drugą stronę, bo kiedy zwolennik szkoły mówi: „Moje dziecko ma w szkole tylu przyjaciół!”
Ja odbieram to tak: „On sądzi, że mój syn to odludek.”
Uogólniając, rywalizacja sprowadza się do tego:
„- Nasze dzieci uczone w domu/chodzące do szkoły będą lepiej wychowane/wykształcone.”
„- Co oni sobie myślą? Że są lepsi?!”
Ponieważ jesteśmy w mniejszości i wciąż (choć trzeba przyznać – coraz mniej) odgrywamy rolę dziwadeł w cyrku (chciałam napisać „baby z brodą”, ale… sami wiecie…), spotykamy się z niechęcią i niezrozumieniem, ale też z podziwem i zazdrością.
Z jednej strony musimy uważać, żeby nie wpaść w kompleksy z powodu „inności”, a z drugiej strony – żeby nie popaść w pychę i nie uważać się za lepszą część społeczności rodzicielskiej.
Napisał kiedyś o tym ładnie pastor Paweł Bartosik na swoim blogu w artykule „Zagrożenia homeschoolingu„.
Zresztą powiedzcie, czy tak naprawdę rozprawianie o tym, co jest lepsze: szkoła czy edukacja domowa, ma sens?
A czy lepsza jest pedagogika Marii Montessori czy pedagogika waldorfska? Czy lepsza jest metoda projektu czy unschooling? Czy lepsza jest edukacja demokratyczna czy edukacja klasyczna?
Rozprawiajmy po prostu o tym, co lepiej się sprawdza w przypadku naszej rodziny i co bardziej nas przekonuje.
No więc jak? Czy edukacja domowa jest lepsza od szkoły?
Dla nas tak. Ale jeśli ktoś powie, że dla niego lepsza jest szkoła, to też powie prawdę.